Lekcja historii



Polska do dostatni kraj. W tym kraju ludzie potrafią zrezygnować z jedzenia w proteście przeciwko podręcznikowi szkolnemu. W proteście, że ich dzieci nie będą się uczyć o ludziach biegających z maczugami, ani nie będą zagłębiać się w tajemnicach starożytnego Egiptu. Taka niewiedza to -według protestujących, wielka strata dla młodych ludzi, wielka strata dla ich rodziców i jeszcze większa dla państwa.

Nowy program nauki historii w szkołach ponadgimnazjalnych, przewiduje skupienie uwagi uczniów na historii współczesnej. Potem młodzi zdecydują czy chcą kontynuować naukę historii na poziomie rozszerzonym czy też uczestniczyć w zajęciach pod nazwą „historia i społeczeństwo”.

Być może już sam fakt pozostawienia wyboru młodzieży wywołuje wściekłość opozycji, która wspólnie z rodzicami, nauczycielami i innymi nie uczącymi się już obywatelami, protestuje i grzmi o zaniku tożsamości narodowej. Pewnie protestujący obawiają się, że młodzież wybierze zajęcia niewiele mające wspólnego z szeroko pojmowaną myślą patriotyczną. Tak czy inaczej, mimo tego, że nowy program do szkół wejdzie - matki i ojcowie postanowili umrzeć śmiercią głodową za stare podręczniki historii. Na szczęście kardynał Dziwisz przekonał ich, że da się jakoś żyć bez wiedzy o strukturach piramid w Egipcie.

Moją uwagę zwrócił jednak prezes Kaczyński, który ostatnio ma swoje dobre dni ponieważ w związku z tą wiosną, która nadeszła, naród rozpoczął biwakowanie w stolicy na trawnikach przylegających do siedziby wrednego Tuska. I tam sobie piknikuje, pokrzykuje i słucha fajnej muzyki. A politycy z grafikami w rękach (by nie kolidowało to z grafikami konkurencji politycznej) wizytują biesiadników i głoszą hasła.

Jednym hasłem prezes Kaczyński wbił mnie w ziemię tak, że grawitacja przy tym to piórko. Prezes powiedział, że „ograniczenie nauczania historii to zabieg postkolonialny, który ma uczynić z Polaków zasób siły roboczej dla Zachodu” i przez tą wstrętną Hall nie awansujemy wśród innych narodów, ani nie nadrobimy historycznych strat.

Wszystko dlatego, że licealiści nie będą kuć od początku historii świata, tylko od razu przejdą do historii współczesnej co stanowi pewnie zagrożenie dla patriotycznej wizji kraju i całego pokolenia, które rozczytując się dokładnie i bez pośpiechu w meandrach polityki państwa polskiego mogą zacząć zastanawiać się „a po cholerę nam to było”, czy też „czy warto było”, albo Nie Daj Boże „gdzie oni rozum mieli”.

I nici z mitu o Piłsudskim, nici z celowości martyrologii, a jeżeli jeszcze młode oko zahaczy o II wojnę światową to aż strach pomyśleć do jakich wniosków może dojść. Ponieważ niezależnie od naszego bohaterstwa i zdolności wypychania młodych na pewną śmierć, to sensu i celu czasami było brak.

Nie wnikając w kwestie sporne dotyczące programu nauczania historii, zastanawiam się nad sensem słów Jarosława Kaczyńskiego. Tania siła robocza będąca wynikiem złego programu nauczania historii, nijak się ma do emigracji zarobkowej Polaków, którzy niedawno prysnęli z kraju. I mimo pełnej wiedzy o czasach starożytnych, znajomości rodzajów maczug jakimi naparzali się długowłosi jaskiniowcy, jakoś nie zasilają gromadnie grup społecznych spędzających weekendy w canneńskim Carltonie. Tylko niejednokrotnie w weekendy dorabiają. I to w mało czystych zawodach.

W związku z powyższym, czy ktoś jest w stanie mi odpowiedzieć na pytanie, co prezes Kaczyński miał na myśli mówiąc o zależności pomiędzy nauką historii a „zasobem”, z którego czerpie się zyski i tanią siłę roboczą dla chwiejącego się systemu Europy Zachodniej?








.

Dno





Wtedy się śmiał - dzisiaj oburza i nasz kraj nazywa "dziwką", bez honoru, porównuje z Rumunią, pisze, że jesteśmy zdegradowani do kraju Trzeciego Świata. Przyrównuje Polskę do "burdelu", a jako ulubioną strawę tej Polski wymienia "gówno" (Kliknij)

Kto może napisać taki tekst?

Tylko jedna osoba.

Janusz Palikot.

Na pewno porównywanie naszego kraju z czymkolwiek złym to efekt zapatrzenia na przedstawicieli PiS, ale bohater dzisiejszego artykułu przerósł mistrza i poszedł o krok dalej. Wprowadził do języka polityki słowa „gówno, dziwka, burdel, skurwienie” itp.

Znowu Palikot.

Kiedyś jeden polityk chcąc umniejszyć Polskę porównał kraj z jakimś innym afrykańskim krajem. Ale Palikot wie, że aby zwiększyć siłę przekazu trzeba walnąć w pysk „Rumunem”. Co się kryje za tym słowem? Myślę, że z czasem uzupełni swoją wypowiedź.

O więzieniach w Klewkach wspominał dziesięć lat temu Andrzej Lepper. Śmiechu było co nie miara. Politycy opowiadali sobie o tym dowcipy, media żartowały z niesfornego Andzreja. Palikot śmiał się jeszcze w 2009 roku czekając aż prezes Kaczyński da hasło do odbijania Klewek z rąk talibów czy Marsjan.

Dzisiaj, gdy nie wiadomo dlaczego sprawa wybuchła od nowa – tym razem z całą powagą autorytetu prokuratury – Nowy Mesjasz Lewicy chce uwalić propagandowo Leszka Millera, a przy okazji i Kaczyńskiego wraz z Ziobrem.  Pominął Kwaśniewskiego, ale to zrozumiałe – w Kwaśniewskim widzi nadzieję dla siebie. Więc swoich się nie rusza choćby byli prezydentami kraju i musieli wiedzieć.

Świat służb to ponure miejsce, rządzące się przemocą i śmiercią. To miejsce gdzie powstają scenariusze zabijania i zmieniania biegu życia narodów. Gdy Bush rozkręcał awanturę w Iraku niewielu ludzi brało pod uwagę to, że jest to tylko biznes i smak na ropę naftową. Wszyscy żyli zburzonymi WTC choć już nie wszyscy -po stuknięciu w Pentagon, wierzyli w udział terrorystów. Jednak machina ruszyła i historia napisała swój własny wątek o terroryzmie. Nasi rządzący nie musieli o tym wiedzieć, ale powinni byli. W końcu Miller miał doświadczenie w polityce, także w polityce komunistycznej.

Ale stało się to o czym wspominał przed laty Lepper. I normalny kraj stara się wyciszać sprawę i nie robić międzynarodowego skandalu zwłaszcza w tak podłej sprawie. Ale u nas jakiś polityk postanowił w związku z tym zabłysnąć swoim mesjanizmem, przy okazji uwłaczając godności całego narodu. Ponieważ Polska to także ja, Ty i Wy.

Jeden wniosek płynie z wypowiedzi Palikota: kompletnie nie nadaje się do kierowania krajem. Ma za długi język i każdą wpadkę rozdmucha na cały świat tylko po to, by siebie zareklamować. Tym prostackim językiem pewnie chce przyciągnąć do siebie elektorat SLD, ale także pokazuje co myśli o ludziach, do których mówi. Jak ich traktuje i jaki poziom prezentują. Do swojej żony pewnie podobnymi słowami się nie zwraca.

Z drugiej strony, nie słyszałam o polityku, kandydacie na premiera czy prezydenta, który mówiąc o swoim kraju przyrównałby go do "dziwki", która przełknie każde "gówno". W normalnym kraju taki polityk byłby skończony. Ale u nas dla wielu publicystów i obywateli  jest Nadzieją.



.

Czas przystawek




Jest tak. Reformy rząd musi przeprowadzić. Czy to się nam podoba czy też nie, konieczne jest ograniczanie wydatków państwa. Czy zrobi to Platforma czy też inna partia –nie ma znaczenia. Każdy obywatel naszego kraju wie, że musimy uporządkować finanse publiczne bo inaczej zapłacimy wszyscy trochę później rachunek za swoją nierozwagę. A raczej nierozwagę rządu.

Jeżeli nastąpi krach w ZUS-ie nie chcę myśleć co będzie z emerytami. Jeżeli nie zwiększymy obowiązkowych lat pracy –młodsze pokolenie niech się łapie za kieszenie, ponieważ ktoś musi za emerytury rodziców i dziadków zapłacić.

Jeżeli KRUS pozostanie w stanie wiecznej pijawki siedzącej na budżecie – ci, którzy nie pracują na roli będą także utrzymywać tych, którzy na niej pracują lub pracowali kiedyś. To dziwne, że państwo musi utrzymywać ludzi, którzy mają swoje prywatne gospodarki i dotacje z Unii. Widocznie państwo jest bogate i stać je na takie prezenty.

Tylko dlaczego nie funduje darmowego ubezpieczenia wszystkim? Dlaczego bezrobotny bez prawa do zasiłku ma problem gdy jest chory, a rolnik na gospodarce nawet nie myśli o takich problemach? Gdzie jest sprawiedliwość społeczna i równe traktowanie?

Rząd rozpoczął porządkowanie relacji finansowych z kościołem. Oczywiście w bólach i oskarżeniach ze strony tracącego, ale wiemy wszyscy, że zaproponowane rozwiązania są na tyle dobre, że od tej pory niektórzy pasterze kilka razy się zastanowią zanim palną coś głupiego z ambony. Gdyby wszedł przepis by procent przekazywany był na wybraną instytucję – niektórzy pasterze będą musieli się dopiero nauczyć czym jest posługa boża.

To są podstawowe i najważniejsze reformy, które niestety nie mogą liczyć na akceptację opozycji. Dlaczego tak trudno współpracować dla dobra naszego kraju? Dlaczego z jednej strony opozycja mówi, że rząd nie oszczędza a z drugiej murem stoi przeciw reformom?

Odpowiedź jest bardzo prosta. Nasi politycy wolą pogrzebać kraj niż pozwolić rządzącym odnieść sukces nawet w najprostszych reformach. Jarosław Kaczyński powiedział kiedyś, że jest w opozycji i dlaczego ma pomagać rządowi w rządzeniu?

Oczywiście lepiej jest przeszkadzać. Przecież pomoc oznacza sukces partii rządzącej, a partia rządząca to wróg numer jeden. Nie ma znaczenia, że w przyszłości będzie to korzyść dla wszystkich – chodzi o to by maksymalnie utrudnić życie rządzącym TERAZ.

Prawdopodobnie czekają nas nowe wybory, w których albo partia, która wygra będzie miała samodzielną większość albo w kółko będziemy wybory powtarzać.  Co nas czeka gdy Platforma nie będzie miała ponad pięćdziesięciu procent (a nikt przecież tak nie ma)?

Koalicja?

Kogo i z kim?

Patrząc na poparcie dla partii, nawet PiS (drugi po PO) musiałby dogadać się z PSL i z kimś jeszcze. W grę wchodzi tylko Miller albo Palikot. Dla tych trzech partii będzie to powtórka z rozrywki i smutny koniec, taki jaki spotkał Samoobronę i LPR.

Wprawdzie strata to żadna, ale czy warto panowie politycy z opozycji tak ryzykować? Warto być przystawką tylko dlatego by Palikot mógł poczuć się wreszcie doceniony, a Miller mógł skończyć to co mu ciągle nie wychodzi i pewnie już nie wyjdzie?

Co powiecie zwolennicy PiS gdy staniecie wobec konieczności zaakceptowania koalicji z ludźmi, którzy wyzywają was (i mnie też) od katomatołów? Albo przełknąć obecność betonowego Millera jako wicepremiera u boku premiera Kaczyńskiego?

Myślicie, że uwalając ten rząd odwlecze się w czasie chmury, które się zbierają?

Premier Tusk podobno powiedział, że jeżeli ludzie nie są zainteresowani reformą emerytur, to on się nie upiera przy rządzeniu. I niech Pawlak sam sobie robi koalicję z kim chce. I ja mu wierzę. Ja też bym na siłę nie uszczęśliwiała nikogo. Bo w tej całej zawiści polskich polityków opozycji, chodzi tylko o to by się nażreć odprawami lub poselskimi apanażami. Im w najgorszej przyszłości żadna krzywda się nie stanie.

Kiedyś Jerzy Urban powiedział, że rząd wyżywi się sam. Obojętnie jaki to będzie rząd – kryzys żadnego rządu nigdy nie dotknie. Dotknie tylko zwykłych ludzi. Nie wszystkich ponieważ nie każdy jest na utrzymaniu państwa i nie każdy dostaje wypłatę z budżetu. Uderzy w tych, którzy dzisiaj z szeroko otwartymi oczami ze zdumienia słuchają argumentów opozycji i łudzą się, że ich opór jest dla ich dobra.

W przyszłości, gdy bieda zajrzy w oczy, Kaczyński, Palikot, Miller czy Pawlak pochylą swoje głowy i pokiwają nimi współczująco nad tymi, którzy nie zobaczą już żadnej przyszłości przed oczami. I znowu powiedzą im, że to wina rządu – niezależnie od tego, kto wtedy będzie rządził.










.

Kobieta pochodzi od małpy


Gdybyście myśleli inaczej to już macie w czapę. Dramat pochodzenia kobiet zamyka się w słowie „Ewolucja”, która obrazowo przedstawia się tak:

I tylko naiwni i nieświadomi, nawet nie dociekają dlaczego na tym zdjęciu ewolucja ma męską twarz i męskie ciało. A powinno wyglądać tak (L'evolution) :D

I to jest właśnie dowód na dominację mężczyzn w naszym świecie. Oprócz tego, że są wszędzie, skryli się także w WIKIPEDII.

Skąd to wiadomo?

Proste – Wiki jest redagowana przez mężczyzn i przez to opisuje połowę rzeczywistości. To nie jest wiedza ludzka tylko męska i obrazuje męski punkt widzenia. To nie jest obiektywna prawda tylko prawda facetów, którzy na temat "Ojca Chrzestnego" naskrobali stronę a na temat filmu "Thelma i Louise" jeden akapit. To męska zawiść, która nakazuje przywłaszczyć sobie Marię Skłodowską-Curie czy też Wisławę Szymborską i poprzez słowną manipulację (fizyk, chemik, tłumacz, członek) zapakować je do worka z napisem FACECI.

Kobietą w Wikipedii (wg autorki) jest się tylko w przypadku bycia prostytutką, sprzątaczką, salową lub pielęgniarką. Przy innych zawodach ma dorobiony penis gramatyczny. W przypadku zawodu antropolog – faceci z Wiki ujawniają swoje homofobiczne nastawienie i piszą antropolog i antropolożka by nie sugerować związku homoseksualnego.

To tyle dramatycznej wiedzy na temat prześladowań i cenzurowania w Polsce żeńskich końcówek.

Przyznacie, że feminizm spod znaku 8/3 ma swoją zabawną twarz. Że można się pośmiać, nacieszyć  problemem schowanych końcówek i odpowiedzieć Jackowi Kurskiemu czy żona pająka to pajęczyna. Można mieć ubaw czytając wypowiedzi feministek na forach. Ale za tymi śmiesznymi teoriami wykształconych i nowoczesnych kobiet, czai się także niebezpieczna  i prostacka demagogia.

Chcemy zdrowia - nie zdrowasiek, Jeden kler - dużo zer, Nie dla dyktatu kościoła, Konkordat to grabież kraju, Nie igrzysk nam trzeba lecz pracy żłobków i chleba, Więcej mieszkań komunalnych - mniej kościołów, Chleba i róż zamiast igrzysk, Kobiety na boiska, Przepuśćcie nas w drzwiach, Jesteśmy wkurwione bardziej niż rok temu. Żądam przerobienia pałaców arcybiskupich na kliniki aborcyjne, Ważniejsza matka niż koloratka, Pierdolę nie rodzę – to hasła feministek.

Jakaś ruda niosła transparent "Miałam aborcję" - w zębach trzymając nożyczki.

Był jeszcze jeden transparent, który pokazuje co kryje się za oświeconymi buźkami:

 <--- Fajne?

Palikot – guru feministek i facet, który podpowiada facetkom jaki cel powinien im przyświecać na Manifie, powiedział, że denerwuje go widok sióstr zakonnych i księży na ulicach i jego zdaniem powinni oni wychodząc z kościoła, przebierać się w cywilne ciuchy. Nie wiem czy Palikot był w Rzymie, ale jeżeli nie był to odradzam. Może doznać szoku.

Palikot powiedział też, że „Więcej kamasutry - mniej Matki Boskiej”, a facetki z Manify dopisały na transparencie ciąg dalszy tej światłej myśli i to całkiem dwuznaczny: "Przyczep sobie ptaszka bo z ptaszkiem żyje się lepiej".

Rozumiem teraz myśl "Janusza" i powiem, że ho ho może być ostra jazda.

Wszystkim polecam poniedziałkową "Kropkę nad i" - cz.2, w której wystąpił "Janusz" i pochwalił się kompletną nieznajomością zasad finansowania organizacji wyznaniowych w Europie. I co najważniejsze, człowiek, który rok temu namawiał wszystkich do apostazji, który urządził nawet "Tydzień apostazji" powiedział, że w dalszym ciągu jest członkiem wspólnoty katolickiej i nie wypisał się z kościoła.

Dlaczego?

Za dużo formalności. „Janusz” czeka na nieistniejącą jeszcze ustawę, którą przyjmie nieświadomy niczego jeszcze Sejm, i która mu ułatwi pożegnanie z kościołem katolickim. Do tego czasu drogie facetki od feminizmu - będzie niestety zindoktrynowanym katolickim mózgiem.

Ciekawe jakie miny mają ci, których porwały do czynów hasła „Janusza” o dokonaniu apostazji?

 ~~~~~~~~
I to tyle mojego zdania na temat polskiego feminizmu spod znaku 8/3. Jako podsumowanie przypomnę facetkom film "Szpital na peryferiach" i kultowy cytat z tego filmu:

 "Gdyby głupota miała skrzydła..."







.

Krzyk smutnych feministek


Są nowoczesne. Są mądre, wykształcone, zadbane. Pachną ładnymi perfumami i zapachem książek. Mają filozoficzny wyraz twarzy gdy pozują do zdjęcia. Są bardzo otwarte. Pochwalą się każdą skrobanką. Wyliczą sobie która i jak często zaliczyła niekonwencjonalną wizytę u ginekologa.

Są bardzo samodzielne, piszą książki, mają swoje portale, które reklamują ich książki. Czasami ktoś je kupi, a czasami muszą zrobić niezły jazgot by sprowokować do kupienia. Uwielbiają rozmawiać. Uwielbiają dużo rozmawiać. Najlepiej o kobietach –tych bitych i rodzących dzieci jak kotki. Lubią rozmawiać o mężczyznach.. a przepraszam, lubią przestrzegać przed mężczyznami. Że gwałcą, posady zabierają, na guziki przy sukienkach patrzą i niechybnie chcą tam cycka dostrzec.

A potem to już wiadomo.

W zasadzie mają misję do spełnienia po powrocie do domu. Różnie w domu bywa, ale jakieś zajęcie zawsze sprzyja upływaniu czasu. Więc spotykają się i dyskutują. O tym żeby kobiety mogły się demokratycznie skrobać. O tym, że za mało jest kobiet na tabliczkach z nazwą ulicy.

Przydałyby się parytety na tabliczkach z nazwą ulicy.

Rozmawiają, że żłobków za mało i więcej żłobków trzeba. Dla kogo, skoro głoszą, że kobieta nie jest przynależna do wózka z wrzeszczącym becikiem?

Nieważne. Żłobki muszą być.

Rozmawiają także o tym, że kościół kradnie i że żłobków przez to przede wszystkim nie ma, że „Więcej kamasutry a mniej Matki Boskiej”. Przecież określenie „Matka” już sugeruje uległość a kamasutra uuuuuuu.. to dopiero wolnocha. I wszyscy zarobią na sprzedaży kondomów, a jak nie zarobią na gumkach to sprzęt do skrobania znajdzie klientki. I wszyscy będą zadowoleni.

Mnóstwo jest problemów z kobietami w naszym kraju. Są nieoświecone. Chcą być matkami, a przecież powinny być prezesami. Podłogi szorują zamiast szorować na Wyspy Kanaryjskie. Nie mogą służyć na mszy a służą w domu. Tak, to wszystko wina kościoła. Wina kościoła, że kobiety są bite przez mężów, wina kościoła, że rodzą dzieci, wina kościoła, że nie ma wychowania seksualnego w szkole a religia jest, wina kościoła, że wódka jest w sklepach a marycha nie jest.

Bo to taki katolicki kraj.

Zero tolerancji. Zero wszystkiego. I Polak katolik też nie lubi gejów. Taki miłosierny, w kościele plackiem leży, ale geja nie lubi.

Jak to bez znaczenia jest dla Polaków, że jakiś Rysio trzyma za rękę Kazia? Że jakaś ciemna wiocha młodego geja na wójta sobie wybrała?

Nie lubią! Mają nie lubić! A one, kobiety wyzwolone będą to nagłaśniać gdzie się da, że katolicy nie lubią. Że społeczeństwo pszenno-buraczane, że wiocha, że na kolanach, że pomniki z gipsu stawiają i oświecony człowiek gdzie nie spojrzy tam srogie spojrzenie jakiegoś świętego widzi.

Tak! Na Manifę trzeba iść! Ludzi zebrać i walczyć!  Ponieważ są wkurwione bardziej niż rok temu. To prawie jak walka wyzwoleńcza. Dzięki tym bohaterkom świat będzie lepszy i ciemnotę wytępi się z tych nieoświeconych zindoktrynowanych katolickich mózgów. I uchroni przed nadchodzącymi gwałtami, które niechybnie staną się za trzy miesiące widokiem codziennym. Więc trzeba każdej na 8 marca kondon w łapę dać bo potem tylko rodzenie, rodzenie, rodzenie.. A żłobków brak.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Gdzieś w Polsce  młoda kobieta skulona na łóżku wycierała łzy. To nie były jej pierwsze łzy. To była jej codzienność. Codzienność wyczekiwania w oknie ze strachem na swojego męża. Wróci pijany czy trzeźwy, zresztą bez różnicy i tak będzie bił. Ale bardziej boli gdy bije na trzeźwo. Wtedy trudno jej zrozumieć dlaczego to robi.

Wszystko go denerwuje. Ostatnio wpadł w szał gdy powiedziała, że jest znowu w ciąży, a przecież jeszcze niedawno gdy wspomniała, że może by tak prezerwatywę to też wpadł w szał. I sama już nie wie co robić.

Czasami patrzy na żonę sąsiada. Sąsiedzi mają piękny dom, samochód, rzeczy o których ona może tylko pomarzyć i których nigdy mieć nie będzie. I dziwi się, że żona sąsiada nigdy się nie uśmiecha, że nie zagada i nie pozdrowi. Jakie może mieć kłopoty? Przecież jej mąż to anioł, wszystkim pomaga, cała wieś go lubi, muchy by nie skrzywdził. Tylko ona taka jakaś dzika, a przecież taki mąż to skarb. Nie mógłby uderzyć. To przecież taki przyzwoity człowiek..

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

"Więcej kamasutry -mniej Matki Boskiej" -oto są problemy ruchu wyzwolenia kobiet.

Czy tego właśnie chcemy?





.

Walka o prawdę



Czarna rozpacz mnie ogarnęła gdy przeczytałam wpis Pospieszalskiego o Kolendzie-Zaleskiej, w którym redaktor Jan zarzucił redaktorce Katarzynie, że łże jak pies. To nic że dziennikarka zacytowała tylko to, co wyczytała na portalu Niezalezna.pl a co wisiało i u Terlikowskiego i na innych portalach także.


Redaktorka Katarzyna postąpiła bardzo profesjonalnie ponieważ zacytowała media, które ścisle współpracują z Gazetą Polską Sakiewicza i bardzo szanują Jana Pospieszalskiego. Lepszego źródła znaleźć nie mogła i nie można jej zarzucić, że skandalicznie zmanipulowaną wypowiedź wytrzepała z rękawa.


Tę fałszywkę, która rozpętała dzisiaj awanturę w mediach,  wypuścił w świat - jako cytat słów Pospieszalskiego, Wojciech Mucha - dziennikarz Gazety Polskiej.


I tu pojawił sie problem.


Pospieszalski napisał na Salonie24, że Kolenda-Zaleska nie powiedziała, że cytuje innego dziennikarza i.. można traktować to jako jej własną wypowiedź. A ja natychmiast przypomniałam sobie sprawę ACTA i tak sobie myślę dlaczego Wojciech Mucha nie zarzucił jeszcze potępionej redaktorce plagiatu.


Nie ma o co walczyć czy prawa autorskie zostały już przeniesione na dziennikarkę z Faktów?


Na koniec Jan Pospieszalski napisał, że protestuje przeciw manipulacjom i kłamstwom tylko Kolendy-Zaleskiej, a nie innych, ponieważ tak mu się podoba ;))

(Artykuł z portalu Niezalezna.pl, który został usunięty ze strony, znajduje się TUTAJ jako dowód, że w sieci NIC NIGDY nie umiera - to wiadomość dla tych, którzy myślą, że jest inaczej)


Suplement



Ponieważ podany w powyższym tekście link do artykułu z niezalezna.pl został usunięty - nakieruję teraz czytelników do przedruku tego artykułu, który znajduje się na blogu Obrońca Krzyża Smoleńskiego


Ciekawa jestem co będzie dalej z tą nieszczęsną historią - przedruk także zostanie usunięty z bloga Obrońcy Krzyża czy też nie  ;)

A swoją drogą.. czy tak trudno powiedzieć przepraszam?







.

Żałobny bunt oświeconych


Dzisiaj kończy się żałoba narodowa. To tylko dwa dni, które poświęcone zostały kilkunastu osobom, które zginęły w katastrofie kolejowej kilka dni temu. Dwa dni solidarności społecznej z rodzinami, które długo będą się zbierać z przeżytego szoku. Niby tylko dwa dni. Ale dla niektórych aż dwa dni i w ogóle po co jakiekolwiek dwa dni.

Oczywiście nie zdziwiły mnie natychmiastowe ataki oponentów politycznych na rząd Tuska, który według nich odpowiada za to, że dyżurny ruchu popełnił błąd. Nie zdziwiło mnie szukanie przez Sakiewicza analogii do katastrofy smoleńskiej. Sakiewicz znany jest z histerycznych tez, które potem cichutko spycha w otchłań zapomnienia z głównej strony swojej gazety. Nie zdziwiło mnie, że nagle większość Polaków stała się ekspertami od kolejnictwa i wiedziała, że można było inaczej. Nie zdziwiły mnie histeryczne tytuły na portalach, które miały być poważne i jeszcze niedawno zapowiadały się jako zachęta do ogólnonarodowego porozumienia. 

Zdziwiło mnie to, że dla pewnych grup te dwa dni stały się powodem do przyklejania naszemu społeczeństwu łatki żałobników. Marudzenia, że byle pretekst wystarczy by już flagi opuszczać. Stary slogan, że w weekendy więcej ludzi ginie, wyliczanki ile zginęło w Boże Narodzenie. Porównywanie z Japonią i Polską międzywojenną. Rozmyślania co będzie gdy następnym razem zginie tylko czternaście osób albo jedenaście.

Będzie wtedy żałoba czy też nie będzie? -pytali oświeceni filozofowie.

Robert Biedroń napisał nawet artykuł by dać wyraz swojemu oburzeniu.  "To hipokryzja narodowa, a nie żałoba. Rząd urządza szopkę" krzyknął tytułem i pokazał swoje buntownicze oblicze wystukując na klawiaturze bohatersko co sądzi o żałobie narodowej. Do tego artykuł uświetnił swoim zdjęciem, ale jakie to było zdjęcie.. coś pomiędzy bandytą a młodym gniewnym.

Biedroń nazwał te dwa mijające dni hipokryzją i szopką urządzoną przez rząd tylko po to by odwrócić uwagę społeczeństwa od naprawdę ważnych spraw. Wyświechtany slogan znalazł doskonały grunt u ludzi Palikota. Biedroń tak się rozbujał w krytyce, że sam napisał pod koniec swoich wywodów iż z godnością przyjmie ciosy od tych, którzy go znienawidzą za jego tekst. Ponieważ głos taki jak jego jest rzadkością. Chociaż moim zdaniem był pospolitszy od wszystkich pospolitych głosów razem wziętych.

Co wynieśliśmy z tych dwóch dni?

Kolejną wojnę, przy czym swoją drugą twarz pokazali ci, którzy ostatnio o solidarności społecznej dyskutują. Bo czym była ta żałoba jak nie solidarnością z tymi, którzy cierpią po utracie bliskich. Czym jak nie potwierdzeniem, że jesteśmy społeczeństwem, które potrafi przeżywać wspólnie jednostkowe tragedie.

I moglibyśmy tak te dwa dni zapamiętać gdyby nie różnego rodzaju "biedronie" wychylające się z każdego kąta, narzekające, że życia im ubyło przez dwa dni niechodzenia na imprezę czy nie oglądnięcie Szymona Majewskiego w telewizji. Moglibyśmy zapamiętać, gdyby nie różne "biedronie" zacierające ręce z radości, że można dowalić premierowi za pomyłkę zwykłego człowieka, którzy całe strony na blogach zapisali swoimi oczekiwaniami wobec rządu, wymieniając „ja oczekuję” co kilka słów.

Gdyż żałoba według takich "biedroni" to show. 

Każdy ma swój show. To pewnie rozrywka. Moment gdy mogą wyjść na scenę i odegrać swoją rolę. Może nawet ktoś im przyklaśnie. Ale mają wtedy swoje pięć minut bohaterstwa, stanowczości, poczucia misji, walki o zdrowy rozsądek. Mogą krzyknąć, rzucić przyłbicę, wyzwać na pojedynek albo zrobić z siebie cierpiącego Chrystusa, który bierze na swoje barki krzyż krytyki nieoświeconych.

Tylko przez te dwa dni.

A już jutro wstanie nowy dzień. I już jutro zobaczymy maślane twarze takich "biedroni", którzy podniosą larum gdy tylko ktoś nie tak na nich spojrzy i urazi ich uczucia. Skończy się bohaterstwo –zacznie zwykłe życie.

Bo za tymi oświeconymi buźkami czai się pogarda większa niż sami jej doznają. Bo za tymi chmurnym spojrzeniem kryje się słaby wzrok, który jest w stanie zobaczyć tylko czubek własnego nosa.




.

"Samczy kult igrzysk"



Poseł Palikot chlapnął kilka dni temu, że minister Mucha została ministrem dlatego, że zaspokaja potrzeby wzrokowe opijających się na meczach kibiców. O tym już pisałam kilka dni temu i wydawało mi się, że to koniec tematu.

Całe kilka dni czekałam na reakcję naszych polskich oświeconych pań, nazywanych żartobliwie „feministkami”. Dziewczyny te są tak wrażliwe, że zrobiły kiedyś jazdę premierowi Tuskowi za to, że rozproszył się pewnego lata i nie mógł skupić się na konferencji prasowej z powodu niedopiętego guzika jakiejś dziennikarki. Protest oburzonych i wyzwolonych pań był tak wielki, że istniała groźba rewolucji i obalenia rządu. Premier świadom zagrożenia przeprosił dziennikarkę i dał jej kwiaty. I logiczne było, że w przypadku minister Muchy mogła być już tylko rewolucja i obalenie posła Palikota.

Ale nie było żadnej reakcji i Mucha zastała sama z kupą komentarzy pod swoim adresem.

Coś chyba jednak gniotło feministki na sumieniu ponieważ w sobotę spuściły ze smyczy najbardziej znaną z grona swoich średnio starych członkiń. Kazimiera (nie padam nazwiska bo się boję, że oberwę) udzieliła wywiadu i nawiązała do tematu sportu w sposób bardzo feministyczny a zarazem psiakrowato lewicowy. 
Otóż świadoma swojego feminizmu Kazimiera i świadoma konieczności walki z męskim szowinizmem, skupiła się przede wszystkim na tych podchmielonych kibicach, o których wspomniał poseł Palikot. 

O tym, że minister Mucha ma cycki, które poseł Palikot niedyskretnie dojrzał i nietaktownie skomentował nawet nie pisnęła. Ale Mucha to rodzaj żeński więc czepiać się jej nie trzeba.

Tak więc Kazimiera rozpostarła przed nami katastrofalne skutki EURO 2012. Zajmę się tylko tymi, które dotyczą kwestii tak bardzo leżących na sercu feministek. Otóż  dramat EURO 2012 polega na tym, że będą dowożone do miejsc sportu damy świadczące specjalistyczne usługi seksualne.

Zapytacie i co z tego? Ja też zapytałam w duchu. 

Pewnie więcej ich nie będzie niż normalnie są. Może tylko ich zagęszczenie w jednym miejscu będzie większe w tym burzliwym okresie. Ale czy to od razu problem? W końcu dziewczyny są wyzwolone i robią to co chcą. Mają biegać po manifach albo rwać szaty na widok mężczyzn?

Jednak problem chyba w tym, że w szkołach brak jest wychowania seksualnego i jest niedostateczny dostęp do środków zapobiegawczo-antykoncepcyjnych. Co to ma wspólnego, zapytacie? Ma to, że Kazimiera na bank wie, że EURO 2012 przyniesie nam choroby weneryczne na niespotykaną dotąd skalę. 

Czy to oznacza, że kibice będą łapać wszystko co na drzewo nie ucieka? Że po meczu będą swoje kroki kierować prosto do agencji (klasa lux) lub do lasu (klasa basic) i tam przeczekają do następnego meczu? Że panie od usług zaczną gwałcić spokojnych kibiców – spokojnych ojców i mężów? Albo kibice gwałcić nasze Matki Polki? A może Kazimiera obawia się, że i Ojcowie Polacy i Matki Polki i kibice traktują EURO 2012 jako wielką orgię równą Sodomie i Gomorze?
I strach pomyśleć co to będzie bo tutaj taki katolicki kraj, że kondona panie nie zobaczysz w sklepie.

To, że butelki będą się walać na chodnikach to żadna nowość gdyż i bez EURO 2012 też się walają. Kazimiera na pewno o tym wie.  Że będą potłuczone – także żadna nowość. Że może ucierpieć przystanek? Ja dodam, że nie tylko przystanek, ale wszystko wokół przystanku cierpi jeżeli spotkają się dwa różne kolory szalików. 

„To jest samczy, infantylny i idiotyczny kult igrzysk, które nie mają żadnego celu poza tym, żeby ci mężczyźni mieli frajdę”.

A premier Orliki buduje. 

I co teraz?

Proponuję Kazimierze by wraz z posłem Palikotem wnieśli projekt ustawy zakazującej sportu dla mężczyzn. Dotyczyło by to nie tylko piłki nożnej. Także boksu (pocą się samce), pływania (prawie nagie są samce), wyścigów samochodowych (nie pocą się samce), golfa (używają długiej laski samce).
Ale nie wszystkich oczywiście. Z zachowaniem następujących sportów: rugby (łapią się za wszystko -nowocześni mężczyźni), szermierką (kłują się wszędzie – nowocześni mężczyźni), szachy (gapią się sobie w oczy - nowocześni mężczyźni), gry w berka (mają zasłonięte oczy – przyzwoici mężczyźni).
_____

Podobno to źle, że mamy EURO 2012 w Polsce.  Pieniądze podobno są zmarnowane. Można by było za te pieniądze żłobki wybudować, podnieść renty i emerytury, wypłaty dla nauczycieli i leki dać za darmo. Można by było za te pieniądze wczasy darmowe wszystkim Polakom zafundować. Można by było wiele.

Więc dlaczego nikt nie protestował  pięć lat temu? Dlaczego wszyscy się cieszyli? Dlaczego mówiono, że to szansa?

Jakaś nieznana kobieta z Porozumienia Kobiet 8 Marca (co to jest?) powiedziała, że teraz jest tak jakby ludzie nie mieli co jeść a premier oglądał mecz na ekstra telewizorze. Czy to premier lobbował za organizacją EURO 2012 w Polsce? Czy to aby nie za czasów Kaczyńskiego UEFA tak nas wrobiła w budowę nowych stadionów?

Wszystko wskazuje na to, że feministki dobrze wiedziały co się święci i nie cieszyły się . Pewnie dlatego nie cieszyły się, że w tych burzliwym piłkarskich chwilach, kobiety dla panów nie istnieją.

I może tutaj właśnie pies jest pogrzebany?



A to dla osób o mocnych nerwach ;))
Kliknij w obrazek


.

Moralne prawo do życia




Podobno kilku naukowców zastanawia się czy dziecko po urodzeniu ma prawo życzy też można mu to życie odebrać. Argument za tym, że można jest taki, że „nie jest osobą, ponieważ nie ma świadomości własnej egzystencji. Nie ma, podobnie jak dziecko jeszcze nienarodzone, wykształconego poczucia nadziei, marzeń i celów życiowych”. (kliknij)

Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby powiedział to któryś z polskich rozszalałych głosicieli wolności brzucha. Ale zadumaniem nad kwestią prawa dziecka do życia zajęli się  naukowcy renomowanych uczelni i opublikowali swoje przemyślenia w naukowym periodyku.

Kiedy można by było małemu urwać łeb? Wtedy gdy jego rodzice nie mają wcale ochoty na dziecko, a ono jednak jest. Wtedy gdy pogorszy się ich sytuacja życiowa i dzieciak stanie się dla nich ciężarem. O tym, że także wtedy gdy urodzi się niepełnosprawne –nawet nie muszę wspomnieć, ponieważ to aż nadto zrozumiałe.

Uczeni nazwali to akademickim dyskursem. Zdziwieni są, ze dostają maile z groźbami, że to im ktoś łeb urwie. Jakby tego było mało postawili się w roli ofiar i twierdzą, że to zamach na wolność słowa i kneblowanie akademickiej dyskusji.

Bardziej niż kiedykolwiek jesteśmy świadkami ataku fanatyków na wartości liberalnego społeczeństwa.

Czy społeczeństwo liberalne według naukowca z Oxfordu to społeczeństwo morderców?

Kto miałby wykonywać wyrok kary śmierci na niemowlaku?

Podobno lekarz. Nowy zakres obowiązków i zmodyfikowana przysięga Hipokratesa.

_____

Nie ma skutku bez przyczyny. Co nam przychodzi do głowy na samą myśl, że dziecko kilka tygodni po narodzeniu może wylądować w trumnie ponieważ dla rodziców stało się ciężarem albo się rozmyślili?

Zastanówmy się.

Czy nie pomyślimy: to już lepiej mogła usunąć ciążę? Z dwojga złego lepsza aborcja niż zabicie żywego płaczącego szkraba, który trzyma się trzyma się palca matki jak koła ratunkowego.

Czy nie o to chodzi by wobec tak makabrycznej wizji społeczeństwo wyraziło zgodę na skrobanie przez dziewięć miesięcy a nie do trzeciego miesiąca?

Kiedy tak naprawdę zaczyna się człowiek, a kiedy kończy?

Kiedy tak naprawdę ma moralne prawo by żyć?

Wtedy gdy chce żyć czy wtedy gdy nie chce by ktoś inny żył? 






.
.

.