Wesołych Świąt!



Święta to coś więcej niż Palikot w Polsacie, jako dyskutant obcykany w roli człowieka pluskającego obecnie w gnostycyzmie. Jeszcze niedawno Pan Poseł przekonywał Monikę Olejnik, że jest zadeklarowanym ateistą.. ale to było w TVN, a nie w Polsacie więc nieważne.

Co było a nie jest.. itd :D

Więc nie zepsuję sobie bloga obecnością - na jego czołówce - historii opowiedzianej przez Pana Posła. Historii z kartką świąteczną, której prawdopodobnie nie było, ale konieczna była do pokąsania wrednych katolików. 

W wigilię inteligencja lewicy nie odpuściła, jęcząc o biskupach (Środa) lub wyciągając na blogu słomę z butów - dziamgoląc o historii (Senyszyn). Jest to jednak problem inteligentnego elektoratu partii, które obie panie dzielnie reprezentują.

W związku z powyższym, do czasu kolejnego arta na temat polityki, miejsce na czole bloga zajmie muzyka. Muzyka świąteczna, ale w różnych rytmach. Można przecież grać "Merry Christmas" ostrzej i spokojniej. Rockowo i popowo. Tak jak różnie można obchodzić Święta, co nie oznacza, że koniecznie trzeba z tego powodu obrażać innych. Można w ogóle ich nie obchodzić, ale niekoniecznie trzeba obrażać z tego powodu tych, którzy Święta celebrują.

I to tylko dlatego, że ci, którzy Świąt nie celebrują, nie wiedzą co w te dni ze sobą zrobić i jak je przetrwać..








Wesołych Świąt!









.

Ludzie kartki piszą..


Napiszę dzisiaj tylko z jednego powodu.

Poseł Palikot na blogu pokazał kartkę świąteczną jaką podobno dostał i skomentował "chrześcijanie kartki wysyłają".






Pomijam fakt, że Pan Poseł niedawno coś obiecał. Pomijam także to, że obce mu jest przykazanie "nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu".

Pomijam to, ponieważ Pan Poseł jako filozof i człowiek konsekwentny nie musi pewnie tego wiedzieć czy pamiętać.

Chcę tylko pocieszyć Pana Posła.

Żeby mu się chrześcijańskie święta nie skisiły przez tą kartkę.

Kiedyś Pan poseł nazwał Pana ministra "katolicką ciotą". Zrobił się niepotrzebny szum, ponieważ Pan Poseł wyjaśnił, że "ciota" to i mitologia chrześcijańska, i pokazanie czyjejś dwulicowości. Że Gombrowicz i jakiś Witkowski. Że to nic strasznego i te sprawy.




                 

Proszę się nie przejmować Panie Pośle. Jeżeli nie jest Pan dwulicowy to przecież taka kartka nie może Pana Posła obrazić.

Tylko skąd ta pewność, że wysłał ją chrześcijanin?

Wszak chrześcijanie to "zmanipulowana ciemna masa", która na pewno nie czyta Gombrowicza, ani tego - jak mu tam.. Witkowskiego.

Wesołych Świąt Panie Pośle :)



więcej: Salon24 TokFm Newsweek




.





.

Lojalka


Praktycznie cały tydzień przerabialiśmy temat Jarosława  Kaczyńskiego. Poszło o jego słowa, że nie czuł się najlepiej gdy SB wypuściła go po przesłuchaniu 13 grudnia. Każdy normalny człowiek wie dlaczego mógł się nie czuć komfortowo, ale okazało się, że znajomość manipulacji opinią publiczną nie jest znana niektórym dziennikarzom.
Więc rozpoczęła się kilkudniowa jazda w mediach. Na 13 grudnia prezes zapowiedział marsz „przeciw”, a ponieważ mamy demokrację więc mógł maszerować i wyrażać wraz z manifestantami niezadowolenie.

Temat powinien był umrzeć zaraz po rocznicy stanu wojennego. Ale trwał i trwał.. tak jakby trwać miał. Dzieła dobijania prezesa spróbował dokonać jakiś dawny opozycjonista, mało komu znany, który zasłynął nie tyle tym co powiedział, ale jak powiedział. Powiedział na swoim blogu coś o szajbie (media to kochają) i stał się bohaterem zapraszanym do dyskusji o prezesie.

Prawica próbowała ratować prezesa przed konsekwencjami jego własnych słów, ale dość anemicznie wypadało na tle wysypujących się jak z worka coraz bardziej obraźliwych przekazów medialnych. A lewica chwyciła wiatr w żagle, że może wyśmiać ludzi, których w tamtych czasach nieźle straszyła.

Tyle wstępu żebyście zrozumieli co chcę teraz powiedzieć.

Kij ma dwa końce. Więc gdy się jednym uderza – drugim dostaje się z podobną siłą.

Do tej pory w uwłaczaniu godności opozycjonistów prym wiodła prawica. I to prawica Kaczyńskiego. Pamiętam jakie zażenowanie wywołało nazwanie Kuronia, Michnika, Bartoszewskiego czy innych opozycjonistów, którzy dostali od komuny tak po życiorysie, że niejeden wolałby się zabić niż przez to przechodzić – zdrajcami. I to tylko dlatego, że kiedyś w swojej naiwności wstąpili do partii.

Widzę toczącą się od ponad dwudziestu lat wojnę z byłym prez. Wałęsą i nazywanie go Bolkiem czy też wspominki p/t sikanie do kropielnicy. Widzę, że wystarczy być tylko sympatykiem partii rządzącej by usłyszeć, że czyjaś działalność opozycyjna to wyssane z palca kłamstwa.

Bo wszyscy, którym tak lekko idzie osądzanie innych, na miejscu tamtych opozycjonistów od razu, jeszcze w pieluchach, rozpoczęliby walkę zbrojną z komuną albo dali się zabić niż podpisać cokolwiek.

Ostatnie wywiady z tymi, którzy kiedyś walczyli z komuną i tymi, którzy przestali po pierwszym spotkaniu z SB, powinny jednak sporo rozjaśnić w głowach osób, którym łatwo przychodzi osądzanie innych.

Metody „przekonywania” do współpracy były różne: dzieci, żona, bita żona, bite dzieci na oczach opornego. Szantaż, bezrobocie i żadna szansa znalezienia pracy na terenie PRL. Gdy to nie pomagało – czasami postawiony karnister benzyny na biurku licząc na wyobraźnię przesłuchiwanego. Czasami odrobina tej benzyny na jego ubraniu jeżeli nie miał wystarczająco dobrej wyobraźni..

Ludzie podpisywali rozumiejąc zagrożenie. Znając swoje możliwości psychiczne i zapas sił rezygnowali z dalszej działalności opozycyjnej. Ze strachu albo mając świadomość jakim stają się zagrożeniem dla swoich kolegów. Czasami podpisywali i robili dalej swoje, uprzedzając kolegów, że są na muszce. Czasami byli tak przerażeni, że nawet o tym nie mówili.

Ale byli tacy, którzy sami zgłaszali się do SB i obiecywali, że pomogą bo mają dość siły i sprytu by wgryźć się w struktury i wzbudzić zaufanie.

Ale to nie tych potępiacie. Na nich się powołujecie. Oni Wam służą do uwiarygodniania informacji o zdrajcach opozycji, zdrajcach narodu, zdrajcach Solidarności. To oni właśnie są dla was wyroczniami gdy macie kopnąć Niesiołowskiego, Tuska czy śp. Kuronia. 

Ludzie podobni do nich od tygodni plują na Waszego przywódcę. Widzicie, że jeżeli idzie masa pomówień i wyśmiewania to każda, nawet największa zasługa ginie w błocie szyderczego śmiechu. Liczyliście na to, że media opublikują informacje o tym, że Kaczyński jest współzałożycielem Komitetu Helsińskiego w Polsce?

Aż tak jesteście naiwni?

A co robiliście gdy szła Wasza fala śmiechu na innych? Pisaliście o zasługach wyśmiewanych?

Dzisiaj media powoli kończą temat Kaczyńskiego. Jeszcze tylko zarzucają strony wpisami z blogów na temat prezesa. Sam red. Żakowski powiedział, że to już nudne. Nie nieprzyzwoite, ale nudne.

Wyciągnijcie wnioski z tej lekcji. Bo z tej wojny między starą opozycją najwięcej uciechy ma SLD i komuchy. To oni rozlewali sobie szampana 13 grudnia, to ich człowiek powiedział, że prezes to „dupa wołowa, że nawet SB go olała”. 

Ale w końcu podobne bełty także Wy mówiliście na temat opozycjonistów Solidarności.



więcej ---> Salon24









.

Mój 13 grudnia


Oglądałam film „Św. Mikołaj miał koguta" – dość rewolucyjny film. Ale o północy na ekranie tv pojawił się śnieg. Nie zrobiło to żadnego wrażenia ponieważ tv ze śniegiem, podobnie jak nagły brak prądu był normalnością w tamtych czasach.
Poszłam spać.

Rano nie działało nic. Ani radio ani tv. Mama zajeżona bo to niedziela. A trafiła pomiędzy czas, w którym wrzucali przemówienie generała Jaruzelskiego. Ale wreszcie pojawiła się jego twarz i powiedział, że nie mógł inaczej.

Nie było telefonów. To nie tylko to, że były wyłączone, ale także to, że w ogóle ich nie było bo komuna pilnowała by telefon był luksusem. Żadnych możliwości by dowiedzieć się co z bliskimi w Warszawie. Nic.

Miałam 17 lat.

Za kilka miesięcy matura. Ja dumnie szykująca się na studia, siedząca na fakultetach z historii, dokopująca się do książek, które były „zakazane”. Z oczami wielkimi jak spodki poznawałam historię naszego kraju z tej nielubianej przez komuchów strony. Na lekcjach nauczycielka przez pół roku wyjawiała nam tajniki historii zacieranej przez ówczesną propagandę. Czasami nie rozumiałam dlaczego, ponieważ nie było w tej historii nic co tłumaczyłoby cenzurę.

Więc gdy generał poinformował co i dlaczego zrobił, resztę dnia spędziłam z uchem przy radiu słuchając wiadomości RWE. Pisałam wtedy pamiętnik więc każdą informację notowałam: a że Szwedzi statki wysyłają, a że świat przyjdzie z pomocą, a że Ameryka ostrzy zęby na Ruskich, a że Ruskie prawie pod granicą i tylko czekają..

Była „wojna”. A ja o wojnie wystarczająco się naczytałam by świat zawalił mi się i zaczął brać górę strach. Mieszkałam w małym mieście, ale było ono wystarczająco duże dla władzy by co zakręt postawić punkt dowodzenia ZOMO.

Co z nauką? Szkoły były przecież zamknięte.

Ale był to też czas szybkiego dorastania i szybkiej nauki życia. Bardzo szybko okazało się, że Polska walczy z ZOMO na ulicach a ten świat, o którym gadała RWE miał własne życie.

Bardzo szybko jakimiś niezrozumiałymi siłami codziennie wiedzieliśmy, że komuna jednak sobie nie radzi z narodem, który raz posmakowanej wolności już sobie nie dał wyrwać. Nie było dnia by nie usłyszeć, że Frasyniuka jeszcze nie złapali, ale reszta już ma pozamiatane. Potem nie było dnia by nie usłyszeć, że kogoś skatowali albo zabili.

Nie było dnia by nie dowiedzieć się, że gdzieś w Polsce ktoś doładował ZOMOwcowi brukówką w ten pusty, zwierzęcy łeb.

______

Życie wracało do normy. Szkoły otworzyli, ale już nic więcej nie dowiedziałam się na lekcjach historii. Nauczycielka tylko raz powiedziała – gdy zadaliśmy „niestosowne” pytanie – „proszę Was..”.

Zrozumiałam, że nic więcej nie może dla nas zrobić. Że trzeba szukać samemu. Ponieważ ja chciałam wiedzieć z ciekawości, ale ona musiała utrzymać rodzinę.

Pamiętam jeszcze jedną scenę z tamtych „wojennych miesięcy”.

Byliśmy w kinie. Oczekując na wejście na salę poczuliśmy jak ziemia się trzęsie. Podbiegliśmy do okien. Kilkadziesiąt czołgów jechało przez miasto na Świdnicę. Tam Ruskie miały swoją jednostkę. Pamiętam ciszę jaka zapanowała w holu, przerwana tylko rykiem silników. Pamiętam co mieli wypisane w twarzach moi przyjaciele i wszyscy, którzy patrzyli na ten korowód.

W tym milczeniu było coś przerażającego, ale też coś co bez słów zrozumiałam. Że mimo propagandy wylewającej się z telewizji, mimo tego, że jakoś uczyliśmy się żyć w tych trudnych warunkach, mimo tego, że już sami nie wiedzieliśmy kto miał rację a kto nie – nigdy tego gnojstwa z grudnia nie zapomnimy.





więcej: 








.

Jak zabawa w remizie..


Dzieje się ostatnio w polityce. I dzieje się nie dzięki prawicy, ale dzięki lewicy. W zasadzie to co się dzieje przeszłoby niezauważone gdyby nie to jak zostało zademonstrowane. Poseł lewicy prawie ze łzami w oczach, poinformował prawie 40 milionowy Naród, że musi odejść z SLD bo bycie w opozycji uwiera go, a szanse z Millerem na dojście do władzy są znikome.

I na tym by się skończyło gdyby nie to, że oświecona partia z 4% poparcia, jak tlenu potrzebuje znanych nazwisk: czy to na sztandar gejowski czy to by podratować kurczące się poparcie. Więc poseł partii oświeconych powiedział, że czerwony dywan rozściele, a i szampana przyniesie, żeby tylko znane nazwisko do nich przyszło. 

Zaś znane nazwisko patrzy w stronę byłego prezydenta z lewicy z nadzieją, że pomoże mu utworzyć coś co pomoże utworzyć kolejną listę do PE, na której znane nazwisko zajmie pierwszą pozycję.  

I doszliśmy do powodów. 

Wybory do PE tuż tuż. Jak wiemy bycie w PE to fucha jakiej nie znajdzie się nawet w polskim Parlamencie. Praca żadna, guzik przyciska się tak jak robią to koledzy z parlamentarnej frakcji, można co tydzień przylatywać do studia na „7 dzień tygodnia” i narzekać, że premier co tydzień lata do domu do Gdańska. 

Za nasze pieniądze oczywiście. 

By zaspokoić apetyt na PE powstała już jakaś Partia Demokratyczna, którą zasilili dawno zapomniani i potwornie znudzeni politycy. Listy kandydatów z lewicy Millera i Palikota są zapełnione, ale chętnych nie ubyło. Więc musi powstać kolejny twór, który da fotelik i w PE i w Sejmie. 

Siwiec odchodząc z SLD powiedział , że opozycja deprawuje, wywołuje dola, że władza to władza i dla dobra Polski odejść musi i zrobić coś, co lewicę do władzy doprowadzi. Pewnie przez roztrzepanie i łzy nie wspomniał o bezdomnych, którym da dach nad głową, o matkach, którym wybuduje przedszkola, o bezrobotnych, którym da pracę.  

Bo przecież nie o to chodzi. 

W mediach pojawił się Czarzasty, powiedział „stwórzcie coś, pokażcie, że to działa, a ja może dołączę”. Pojawił się Celiński i takie rzeczy gadał, że aż wstyd. Pojawił się dawno zapomniany Janik i przynajmniej szczerze zagadał: to zabawa jak w remizie. 

I dochodzimy do sedna sprawy. 

Zabawa jaką szykuje nam lewica ani lewicy nie pomoże ani nie zaszkodzi. Lewica do władzy już nie dojdzie z bardzo prostego powodu: jej elektorat wyniósł się z Polski i całkiem przyzwoicie urządził na Wyspach. Jeżeli nawet nie dość przyzwoicie – to biedy i tak nie klepie.  

Więc o co chodzi? 

O zwykłą hucpę na miarę remizy. Zabawa będzie przednia, trochę poskaczą w rytm ulubionej muzyki, ale potem się zacznie. Palikot czołgający się w sondażach wykrzyknął, że nawet skłonny oddać nazwę Ruch Palikota na inny Ruch. Wygląda to tak, jakby to on decydował o tym kto rozdaje karty.  

Na forach oświeconych zawrzało: „elektorat liberalny do zgarnięcia!”. Komu chce zabrać liberalny elektorat partia, która idzie pod pachę z Ikonowiczem? Czy może to już nie będzie partia pomagająca wykluczonym, matkom, ojcom i bezrobotnym, ale partia, która ze swojego liberalnego nazewnictwa ma generalnie w czterech literach te grupy? 

W tym ideologicznym bigosie ma pomóc Aleksander Kwaśniewski. 

I tak doszliśmy do końca. 

Jedyną osobą, która straci najwięcej na tej zabawie na poziomie remizy będzie były prezydent i jego małżonka. Oboje wypracowali sobie pozycje czy to na funkcjach państwowych czy w działalności filantropijnej. Teraz mogą to zaprzepaścić wchodząc w związek z partią, która ma w swoich szeregach to co ma, z partią, której przywódca obrzucił największymi inwektywami ministra, partią, która uwłaczała godności osób wierzących i partią, której szef obiecuje elektoratowi narkotyki. 

Warto? 

Jeszcze niedawno Palikot był prawicowy, potem z PO liberalny, potem lewicowy, teraz powoli wraca do środka, a potem zgodnie z wahadłem zegara wróci do prawicy, potem znowu do środka, potem na lewicę i tak w kółko.. Potem może napisze książkę, w której opisze co, kto mu mówił przy lamce wina, a potem może co sądzi o tych, z którymi współpracował. 

Warto? 

Gdy się jest polskim politykiem – to bez znaczenia. Gdy się prowadzi działalność charytatywną – zaczyna to mieć znaczenie. Ale gdy wspiera się organizacje pozarządowe w innych krajach – jest to kwestia być albo nie być.

W końcu nie bez znaczenia jest powiedzenie: z kim przystajesz – takim się stajesz.  
'

   cały wywiad pod tym linkiem i powiedzcie czy to nie dziecinada?


więcej:










.

Zażenowanie


Przyznam szczerze, że trochę zażenowana byłam dzisiejszym programem Gość Radia Zet. I nie tym co mówił zaproszony gość, ale zachowaniem redaktor prowadzącej, którą cenię od prawie trzydziestu lat.
Jednak dzisiaj pani redaktor wpadła w spiralę populizmu i histerii równą okładkom Faktu, Super Ekspresu czy może ostatniej weekendowej gazeta.pl.

Wiem, że sprawa zdjęć z udziałem agenta Tomka może bulwersować z powodu dwóch ujęć robionych przed akcjami. Pozostałe są prywatnymi fotami i nawet najwięksi przeciwnicy Tomasza muszą przyznać, że oprócz tego, że nogę trzymał na stole to nic sensacyjnego na jego imieninach nie miało miejsca. Czytający tego arta mają na pewno w swoich fotokatalogach smaczniejsze scenki z własnych imprez.

Jednakże nie zamierzam rozwodzić się nad byłym agentem. Bardziej zainteresowało mnie święte oburzenie pani redaktor podszyte tak banalną manipulacją słowną, że trudno mi uwierzyć, że robiła to z własnej i nieprzymuszonej woli.

Czym miało być stwierdzenie, że agent Tomek przesadza z eksponowaniem swojego ciała?

Czy była to sesja zdjęciowa dla Playboya, że tak sformułowane zostało zdanie?

Co miało znaczyć, że agent Tomek z jednej strony czyta Biblię na Jasnej Górze, a z drugiej pozuje PÓŁNAGI na zdjęciach?

Półnagi od pasa w górę czy w dół? 

Ci, którzy nie mają dostępu do zdjęć mogą mieć dylemat. 

A czytanie Biblii ma sugerować, że oto świętoszek że świątyni rozbiera się przed aparatem fotograficznym i puszcza w sieć swoje PÓŁNAGIE zdjęcia?

Dość niesmaczna prowokacja. Podobna do tej związanej z otrzęsinami na obozie integracyjnym, po której mimo protestów rodziców i uczniów, rozkręcone media pisały o tym jak to dzieci zlizywały śmietanę z kolan roznegliżowanego księdza.

Co by było gdyby jakaś gazeta opublikowała zdjęcie pani redaktor w stroju bikini i napisała, że oto znana publicystka biega PÓŁNAGA po plaży? 

Pewnie nic, ale pozostałby niesmak do gazety no i niezła używka dla co bardziej podkręconych internautów ;) 

Nie rozumiem także skąd te ciągłe zaskoczenia redaktor prowadzącej, że służby coś podrabiają, że służby kogoś udają, że śledzą, podsłuchują i zasrywają życie innym? Czyżby rasowy dziennikarz nie wiedział jak działają służby?
Zawsze to robiły, robią i będą robić. Schemat jest ten sam na całym świecie. No może w niewielu miejscach na świecie agenci wynoszą zdjęcia ze swoich imprez i opychają je mediom.
______

Służby komunistyczne miały na swoim celowniku obywateli, którzy nic nie zrobili złego komunie, ale można było ich zmuszać do robienia krzywdy innym obywatelom. Gdy nie byli skłonni do pomocy, służby wykorzystywały podrzędnych, miernych, ale wiernych członków PZPR do zasrywania życiorysu opornemu i robienia mu bałaganu w lokalnej społeczności. Ploty rozsiewane były systematycznie aż przykleiły się na stałe. Taki rozsiewacz plot nawet nie oczekiwał nagrody od swojej partii – robił to bezinteresownie tylko po to by zasrać komuś w życiorysie.

Widocznie tamta zaraza przeniosła się na dzisiejsze czasy. Widocznie do tego grona doszli dziennikarze, którzy poprzez mikrofon korzystają ze sprawdzonych metod zasrywania opinii innym.

Mogę się nie dziwić, że w falę nagonki włączają się politycy chcący wykosić konkurencję polityczną. Ale dziennikarze?

Lista błędów, które można zarzucić agentowi Tomkowi jest długa. Można mu zarzucić sporo mało profesjonalnych zachowań, sporo wpadek na imprezach w czasach gdy pełnił funkcje agenta. Jednakże ostatnia nagonka, z wykorzystaniem tak prymitywnych słów mających pomówić pomawianego, stawia dziennikarzy na równi z podrzędnymi, miernymi ale wiernymi członkami PZPR.









.

Jego 4% (z Dżejmsem Bondem w tle)


Nie wiadomo jaki news był bardziej ciekawy w ciągu ostatnich dwóch dni.

Czy to, że w ramach akcji „obśmiewania PiS” rzucono gawiedzi zdjęcia agenta Tomka, które to zdjęcia dostarczył podobno inny były agent?  A może deklaracja Palikota, że chamem jest i być musi bo inaczej 4% i żegnaj kariero polityka? Czy może dylemat M. Środy na temat moralności katolików (znowuuuuuu!!) i jak to tak, że katoliki na mszy przekazują sobie znak pokoju, a po mszy nie dość, że każdy idzie w swoją stronę, to jeszcze nie lubią tego kto ich obraża.

Dylemat moralny na miarę kobiety przed sześćdziesiątką :/

Ponieważ z doskoku zaglądałam na neta i nie byłam w stanie doczytać wszystkiego – niewątpliwie w sprawie agenta Tomka zadziwiające było to, jak nad jego aparycją roztkliwiały się niektóre feministki zarzekające się, że o nie – „z takim to nigdy”. I w sumie nie wiem po co te deklaracje, skoro one i tak „z żadnym nigdy” więc chyba bez znaczenia jest ile agent ma sadełka. Tym bardziej, że część dyskutantek jakąś szaloną figurą nie grzeszy.

Zadziwiające było porównywanie agenta Tomka z niejakim Bondem, który niekoniecznie musi wyglądać jak Daniel Craig. Może wyglądać jak Sean Connery czy też mało obmuskulony Pierce Brosnan. W końcu w agencie ważny jest nie dość, że czar (muszą laski na niego lecieć) to jeszcze intelekt. Ile ma muskułów jest raczej bez znaczenia.

Ale dla rozbawionej gawiedzi musi być jak Daniel Craig. Jeżeli nie jest, to znaczy, że Polska nie ma agentów.

Zadziwiające w tym wszystkim był jednak występ jakiegoś eksperta o potwornie zmęczonej twarzy, który stwierdził, że na jednym zdjęciu to agent tak jakoś kobieco patrzy. I że nogę trzyma na stole, za który zapłacili podatnicy.. że to i pozycja kobiety, i pozycja władzy, i pozycja narcyza.

Słowem bełkot jakiego już dawno nie słyszałam.

Ale gawiedź miała ubaw i to na takim poziomie, że nie zadziwiły mnie dla odmiany słowa Palikota, który powiedział, że musi być jak cham. Wszak ze zdjęć agenta najwięcej zabawy miał jego elektorat, który jak widać wiele nie potrzebuje by sobie poużywać i przy okazji zahaczyć o  niewybredne porównania. Podobne do tych, którymi zasypywał nas pan poseł, a które i trącały homofobią, i prostackim dowcipem, i brakiem szacunku dla innych. Na pewno elektorat Palikota ma teraz dylemat kto mieści się w tych 4% mądrych, a kto w pozostałych procentach poparcia, które zasilają złowione na chamską przynętę chamy.

Ale to problem elektoratu aktualnego i tych, którzy będą chcieli wesprzeć Janusza swoim głosem przy urnie. Te chamskie wypowiedzi dochodzące z telewizora są skierowane do chamów i prostaków.

Wybór należy do Ciebie – jak głoszą reklamy. I niech was nie zwiodą zapewnienia, że na pół roku Palikot odpuści. Jak sam powiedział - tylko na pół roku.  To mniej więcej przypomina alkoholika, który obiecuje żonie, że przez pół roku nie weźmie kieliszka da ust. Ale tylko przez pół roku ;)

Jaki wniosek z ostatnich dwóch dni?

Taki, że niby chcemy mieć samych Bondów-Craigów w Polsce, ale nikt z naśmiewających się nawet nie wspomniał, że na służbie u królowej angielskiej żaden Bond nie polezie ze zdjęcia do mediów, tylko po to by obsmarować innego Bonda.

Niby chcemy mieć bondowski  luzik na roześmianych twarzach, ale nikt z rozbawionych nie pomyślał, że żadna gazeta w zasięgu wzroku królowej angielskiej nie odważyłaby się opublikować zdjęcia Bonda nad walizką kasy w otoczeniu innych Bondów. I jeszcze dopisać, że ten, który przyszedł ze zdjęciami mimo tego, że jest anonimowy, to ma papiery na to, że był agentem. A zaraz potem, parę akapitów niżej podać informację, że ten anonimowy agent przyniósł także podrobione legitymacje dziennikarzy Radia Zet.

Ufff..

Niby chcemy być strasznie oświeceni i inteligentni, i przy każdym profilu na necie chwalić się ukończonym uniwersytetem, ale nikt z oświeconych nie zauważył, że  dał się posadzić na taką chałę i jeszcze obwieścił światu, że w tą propagandową chałę uwierzył i jakby tego było mało - rozbawiła go.

Ale w końcu Palikot powiedział, że ma tylko 4%  z mądrymi..








.
.

.