Gowin

Skoro Konwencja Gowina się skończyła, pozwolę sobie na małą wspominkę porównawczą.

Trzy lata temu podobnym powiewem miał być Palikot. Ja sama byłam pod wrażeniem spontanu jaki miał miejsce w Sali Kongresowej. Palikot szybko jednak pokazał, że nie szanuje nadziei jakie w nim pokładano i rozpoczął to, co TAK NAPRAWDĘ kocha: skandaliki mniejsze lub większe, brylowanie, namawianie do łamania prawa tylko dlatego, że jemu się to prawo nie podoba (marihuana), wmawianie do obrzydzenia, że jesteśmy zaściankiem, katotalibanem, średniowieczem. Do obrzydzenia rzucał w Polaków gejami zarzucając wszystkim homofobię, by na końcu uświadomić nam, że Kościół, który jest wspólnotą wiernych, według niego jest wspólnotą pedofilów.

Już nie będę się rozwodzić nad obelgami w stronę polityków, czy przehandlowaniu legitymacji poselskiej na WOŚP..

Każdy z nas pamięta co wniósł Palikot do polskiej polityki, przy Ruchu Palikota nawet otoczenia Leppera mogłoby urastać do rangi salonowej kultury. Szybko też okazało się, że przedstawiciele Ruchu Palikota w terenie niewiele różnią się od niego samego, a warujące się przy nim feministki, są gotowe do każdej niestosowności by dorównać męskim portkom.

Jak to się skończyło -widać dzisiaj. I mimo odpływającego poparcia, zwolennicy RP nie stali się łagodniejsi, a wręcz przeciwnie: z każdym dniem udowadniają, że są pomyłką i ogromnym niebezpieczeństwem dla stabilizacji spolecznej.

I oto dzisiaj mamy podobną sytuację.

Jest/odbył się Kongres, na którym pojawili się nowi ludzie mówiący, że wszystko trzeba zmienić, bo coś się sypie, na naszych oczach w pewnym sensie umiera praworządność, a Polacy znowu stają się zdani na urzędniczą łaskę i niełaskę.

Już to pewnie słyszeliśmy więc dlaczego teraz mielibyśmy wierzyć?

Może dlatego, że nie stoi przed nami dandysek celebryta w czerwonej koszuli, który z rozbrajającą szczerością mówi, że niedługo zmieni koszulę, krawat i ludzie to kupią?

Może dlatego, że nie stoi przed nami człowiek szukający okazji by w świetle kamer i z otoczką charytatywności porzucic legitymację poselską?

A może dlatego, że stoi przed nami człowiek, który mimo tego, że dostał baty od koleżanek i kolegów z klubu, nie powiedział na nich złego słowa tylko podziękował za czas wspólnej pracy w partii?

A może dlatego, że stoi przed nami człowiek, który nie wiadomo dlaczego stracił ministerialne stanowisko? 

Przecież premier powiedział, że nie za poglądy, nie za "płaczące zarodki", których nie słyszał rząd ani minister Arłukowicz.. a przecież za tą głuchotę Polska zapłaci prawdopodobnie karę.

Więc kto przed nami stoi?

Wizjoner, upadły polityk, przyzwoity czy może odważny człowiek?

O ile Palikot na pierwszym Kongresie podparł się politykami lewicy i aktywistami lewicowymi gwarantując sobie poparcie elektoratu lewej strony, o tyle Gowin jest obrzucony złym spojrzeniem zarówno przez lewicę jak i prawicę. Lewica wprawdzie nie krzyczy już o "tych zarodkach" z obawy, że ktoś sobie przypomni komu zawdzięczamy karę Komisji Europejskiej. Prawica na wszelki wypadek wykrzyczała o prawie przygotowanym przez Gowina dorzucając do niego przymiotnik: kryminalne.

Więc może warto postawić na kogoś kogo gryzą obie strony sejmowej sali?

Bo jaki jest Sejm- każdy widzi..


.

Jak za komuny

Dzisiaj znowu będzie krótko. Dzisiaj ciśnienie podniosła informacja, że cały kraj składa się na rachunek Dominika, któremu pracodawca uszarpał palce za to, że dopominał się zaległej wypłaty. Dorzuci się podobno nawet ministerstwo.

Czyli wszyscy, którzy płacą podatki.

Czy taka informacja może zirytować? 

Może.

Kilka miesięcy temu, jakaś emeryta została pozbawiona oszczędności życia ponieważ komornik zajął pieniądze w banku pierwszej osobie jaka mu pasowała nazwiskiem. Chora na raka kobieta dowiedziała się, że została bez grosza i może się ewentualnie sądzić z tymi, którym komornik dał JEJ pieniądze.

Dobrodusznie też uprzedzono ją, że szanse na odzyskanie pieniędzy ma marne.

To była tak nienormalna sytuacja, że aż nieprawdopodobne, że mogła się zdarzyć. Ale zdarzyła się i okazało się, że normą komorniczą jest kasowanie przygodnych osób, ale nie każda okradziona w świetle prawa poszła z tą wiadomością do gazet.

Sprawa zakończyła się w typowo polski sposób: minister powiedział, że kasę odda jego resort, ale ściągnie ją potem z Izby Komorniczej. Izba powiedziała, że w tej sytuacji to oni zapłacą i będzie po sprawie. Rodzina emerytki powiedziała, że sprawa jednak jest i pozwała komornika by dać przykład innym. Minister wyleciał ze stanowiska, sąd oddalił sprawę przeciwko komornikowi.

Wszystko wróciło do polskiej normy.

I oto kilka dni temu dowiedzieliśmy się, że jakiś chłopak oberwał od swojego pracodawcy po palcach ponieważ natrętnie pytał, kiedy dostanie pieniądze za swoją pracę. Ponieważ pracował na czarno, w Polsce nie ma żadnych szans na dochodzenie swoich praw w sądzie, ponieważ szybko okaże się, że pracując na czarno brał udział w okradaniu państwa.

Więc chłopak łaził za swoim szefem i zawracał mu kitę.

Szef się wreszcie wkurzył, dał mu kilka razy ostrym narzędziem i zostawił podziobanego w lesie. Bez palców -na wypadek gdyby draniowi zachciało się kiedykolwiek jeszcze pracować i żądać za to zapłaty.

Szpital wystawił chłopakowi rachunek za leczenie w kwocie zawrotnej dla pracującego legalnie obywatela, a dla niepracującego inwalidy -w kwocie abstrakcyjnej.

Zrobiła się afera w mediach. Posłowie PiS zadeklarowali pomoc finansową, a ja oczy przecierałam i pytałam dlaczego rachunku za leczenie nie płaci pracodawca, który nie dość, że nie ubezpieczył to jeszcze okaleczył?

Dzisiaj czytam w mediach, że do akcji "Dominik" znowu dorzuci się Ministerstwo (podatnicy) a jakiś ekspert powiedział, że państwo powinno dysponować funduszami na takie okoliczności.

Że co?

Państwo ma płacić rachunki za pracodawców, którzy dają bezrobotnym wybór albo praca na czarno albo żadna?

Państwo nie ma przepisów ani środków dyscyplinujących, które zmuszą do zatrudniania zgodnie z prawem? 

Przecież sprawa Dominika to nie nowość w Polsce. Dziesiątki tysięcy ludzi pracują na czarno bo -jak powiedział Rokita - rachunki trzeba płacić, jeść także trzeba. Spadają z rusztowań i jeżeli tylko się poobijają nie ma w mediach nawet wzmianki o tym. Musi ktoś zginąć by "zrobiło"się głośno.

Jesteśmy już prawie ćwierć wieku po obaleniu komuny a mimo wszystko w dalszym ciągu wszystkiemu winien jest obywatel. Winien temu, że pracodawca go nie chce zatrudnić, winien temu, że państwo go okrada w świetle prawa, winien temu, że państwo do tej pory nie ma przepisów prawa, które regulują złe obyczaje.

Mamy za to ekspertów, którzy głośno deklamują, że jakikolwiek bat na przedsiębiorców godzi w wolny rynek i demokrację. 

I, że państwo ma płacić za błędy innych.

Czyli wszyscy.

Jak za komuny.




.

Inne skutki Katastrofy Smoleńskiej

Dzisiaj będzie bardzo krótki tekst.

Nie będę rozpisywać się o powodach, dla których NPW dostarczyła dokumenty z przesłuchań świadków, ani o tym co wysmarowała Gazeta Wyborcza. Motywy znamy, a i Prokuratura Wojskowa nie raz udowodniła, że dla celów politycznych czy może tylko po to by rozhuśtać nastroje społeczne, nie takie wrzutki robiła do mediów.

Nie raz też pisałam, że ani w głowie politykom by doszło do konferencji/spotkania naukowców -zaproponowanej przez profesora Kleibera. Ani też nie w głowie zespołowi Laska, który wprawdzie mówi, że owszem, ale.. (tutaj wymienia powody). Wymienia najbardziej zadziwiające powody ze wszystkich. Sam nie jest naukowcem, ale decyduje kto może wystąpić na konferencji pod przewodnictwem profesora.

Dzisiaj powiem tylko, że wypuszczanie wrzutek do mediów, aktywność dziennikarzy -czasami siegająca obłędu-w klepaniu tych samych prześmiewczych zdań, a przede wszystkich uporczywe rozdrapywanie Katastrofy Smoleńskiej, nawet w czasie gdy praktycznie zeszła z czołówek gazet -ma na celu tylko jedno.

Zapytacie: uwalić tylko PiS?

Odpowiem - nie.

Zapytacie: uwalić tylko PO?

Odpowiem -nie.

To co?

Ma na celu obniżenie notowań jednej i drugiej partii razem. Ponieważ lewactwo, które przy najbardziej perfidnych metodach manipulacji nie może przeskoczyć magicznych kilkunastu procent poparcia i nie ma szans na władzę, robi wszystko by obniżyć notowania tych, którzy o władzę będą walczyć.

Czyli PO i PiS. 

Wszak co chwilę mamy aferę z PO w roli głównej albo z PiS w roli głównej. Korzystając z naiwności wyborców/internautów PiS, toczy się wojna w necie, skakanie sobie do gardeł.. a pociagający sznurkami zacierają ręce.

Cel końcowy jest do przewidzenia: albo zniechęcić wyborców do głosowania na którąkolwiek z tych partii, co regularnie powtarzają dziennikarze "nie mam na kogo głosować" albo zachęcić do głosowania na lewactwo.

Oczywiście społeczeństwo, oprócz kilkunastu procent, dalekie jest od oddawania głosu na SLD czy inne jej twory, które rodzą się jak grzyby po deszczu. Jednak obniżenie popularności i PO i PiS gwarantuje im, że tak czy inaczej znajdą się jako koalicjanci w rządzie.

A wtedy miej Boże w opiece ten kraj. O ile nawet będą grzecznymi koalicjantami w Warszawie - to w terenie zrobią młyn kadrowy. A jak rządziło lewactwo w terenie?

Zapomnieliście już jak było przez kilkanaście lat po '89?

Dziękuję za uwagę.




.

Latkowski WPROST o mediach i biznesie..

Do polskich mediów zaglądam bardzo rzadko. Nie pociągają mnie. Oprócz ciągłego narzekania, wytykania, że wszystko co szczeka na wsi jest winą katolików albo PiS, albo Tuska, czy klarowania, że tylko lewica przyniesie Polsce odrodzenie -nic więcej dowiedzieć się nie można. No może jeszcze eksperci od Wschodu tłumaczą, że w Egipcie jest teraz demokracja.

Wystarczy, że jedne media coś napiszą a już reszta to kopiuje. Czasem nawet z tym samym błędem, czy to ortograficznym czy merytorycznym. Tak jakby we wszystkich mediach publikował automat, a nie żywi ludzie, rzekomo po studiach.

Na pewno ci, którzy czytają moje przemyślenia wiedzą, że nie raz pisałam iż problemem w Polsce stają się teraz już nie tylko politycy, ale i media będące na służbie polityków. Od ubiegłego roku, gdy czas mistrzostw w piłce kopanej poprzedzany był histerią o szykującej się wojnie polskich i rosyjskich kibiców, poprzez codzienną manipulację faktami, na chamówie, którą lewactwo zastosowało wobec ministra Gowina kończąc - nie mam złudzeń, że polskie media mają za zadanie tylko mieszać w głowach obywatelom, wprowadzając dezinformację i podgrzewając wojnę polsko-polską.

By ktoś na boku mógł robić interesy.

Jednakże kilka dni temu nastąpiła jakaś dramatyczna zmiana. Najpierw ukazał się art. w Tygodniku Powszechnym o tym jak się robi kasę i jak przygotowuje ustawy pod konkretne firmy. Padły tam słowa o firmie “specjalizującej się w naciskach na media”. Aż nie wierzyłam, że ktokolwiek napisze, że coś/ktoś naciska, ale też nikt nie powoływał się dalej na sensację TP.  

Sprawa ucichła by znowu wybuchnąć. W jej tle pojawiła się znowu wspomniana specjalistyczna firma, która w walce o swoje dobre imię popłynęła o kilka fal za daleko, a przy okazji pokazała, że i media potrafią zamilknąć tak mocno, jakby ich szefom, na biurko, ktoś położył figurkę z małpami tajskimi.

Sylwester Latkowski, główny bohater ataku oberwał za to, że w jego Wprost pojawił się art o tym jak (w największym skrócie) firma szukała haków na ministra i rozsyłała po mediach kwity na niego, ponieważ poprosił o wyjaśnienia dotyczące zgłaszanych mu nieprawidłowości. Zadziwiające było to, że minister pytał o firmę zachowując środki ostrożności (klauzula tajności) i odpowiedź dostał nie od tych, których pytał, ale od tych, o których pytał wraz z ostrzeżeniem. 

Polska klauzula tajności.  

Na zapowiedź arta firma zareagowała natychmiast na Facebooku, pozwalając zarazem na przedruk swojej reakcji na prawicowym portalu. Tam napisała rzeczy, od których włos jeżył się na głowie, ale też trochę popłynęła stawiając siebie w dość niejednoznacznej sytuacji.

Redaktorowi naczelnemu Wprost zarzuciła podwójne morderstwo, pisząc, że sprawa właśnie wróciła na wokandę. Zadziwiające, że wróciła po tylu latach i od zdarzenia i od umorzenia. Zadziwiające, że prokuratura nie interesowała się wcześniej redaktorem Latkowskim mimo tego, że pod ziemią nie siedzi - raczej regularnie jego pismo jest cytowane w mediach.

Przyznam szczerze, że nie liczyłam słów, które padły na Facebooku mających na celu zasugerować, że redaktor Latkowski jest podejrzaną jednostką. A to uciekł do Rosji i Bóg wie co robił. 

Uciekł i wrócił. Prokuratura go nie szukała.

A to z kijem bejsbolowym latał i Litwinów wynajmował. I siedział w pierdelku. 

Żadna sensacja - jeden taki też biegał, też siedział, a teraz siedzi w ławie poselskiej i wszyscy mu mogą..

I tak dalej.

Nie będę streszczać Wam zarzutów, które wypuściła firma pijarowa w odpowiedzi na artykuł prasowy. Nie będę wnikać jak dwóch, dawnych dziennikarzy śledczych założyło firmę, która tyle może i tyle wie o innych. Jak to możliwe, że bez pardonu wyciąga tak dokładne dane dotyczące prowadzonych kiedyś przez sąd spraw. Jak to możliwe, że rzucają na Facebook nawet zdjęcia akt sprawy? 

Elaboraty na Facebooku mówią same za siebie. Uzupełniane są na bieżąco, ostatni wpis mówi o tym, że Latkowski był podejrzany w sprawie i nikt nie mówił o jego winie ;)

Może i nie mówił, ale sugestia była mocna.

Zapytam raczej: co się stało, że artykuł będący jedynką na portalu Wprost przeszedł bez echa w pozostałych mediach? Co się stało, że dziennikarze, na co dzień wałkujący afery opublikowane przez Wprost -dzisiaj nagle zaniemówili. W mediach dominują takie banały, że też się włos jeży: dwie opiniotwórcze gazety piszą o księżach i jako pilne: news z USA, że w bazie ktoś do kogoś strzelił..

Dlaczego? 

Nikt nie chce rozłupić redaktora gazety, który ma za sobą kryminał? Nikt nie chce rozwiązać problemu zarzutów nacisków na media? Przecież na niczym innym nie powinno mediom zależeć jak na wiarygodności środowiska dziennikarskiego.

Jak to wygląda, że w obliczu takiego zarzutu wszyscy udają, że nie ma sprawy?

To jak panie/panowie dziennikarze jest naprawdę? Robicie ludziom wodę z mózgu czy nie?

Za darmo czy za nagrody? 

________

Link do wywiadu z Latkowskim z 2005 roku. Tam dowiemy się co robił w Rosji i dlaczego nie robi się interesów z politykami ;)



.

Bajki o OFE

Awantura o OFE nie jest tylko wojną o nasze pieniądze. Stała się niepotrzebnie wojną polityczną, w której nagle okazuje się, że zaangażowane są partie opozycyjne i.. media. Ponieważ rząd przenosi pieniądze przyszłych emerytów do ZUS, obywateli ogarnął strach, że swojego wieku starczego nie spędzą na Hawajach ani na plażach Kanaryjskich (tańszych) tylko wróci stara i sprawdzona “Niedziela na działce”.

W zasadzie nie ma znaczenia skąd Polak będzie brał emeryturę. Czy z ZUS czy z OFE. Z prostego powodu: z obu źródeł wypłaty będą żenująco niskie i z trudem starczą na przetrwanie. Już na początku wprowadzania reformy mówiono, że przyszła emerytura zamknie się gdzieś w granicach 30/40 procent obecnych zarobków obywatela. 

Nikt wtedy nie protestował.

Pieniądze najpierw długo nie trafiały do OFE, gdyż ZUS -jak państwo w państwie- musiał z czegoś budować swoje siedziby i z czegoś sobie płacić wysokie wynagrodzenia. Nie wiem jak jest teraz, ale 10 lat temu poznałam panią, która sprzątała w tej szacownej instytucji biura. Wysokość jej wynagrodzenia przyprawiła o ból głowy moją koleżankę nauczycielkę, która była po studiach z praktyką w zawodzie i imponującym stażem pracy. Mnie też, a ponieważ wtedy szukałam pracy zadeklarowałam chęć czyszczenia marmurowych posadzek w siedzibie ZUS. Pani znacząco się uśmiechnęła co znaczyło, że na bycie sprzątaczką trzeba sobie zasłużyć.

Podobnie jak na bycie szoferem prezesa w KGHM.

Gdy ZUS zdecydował się przelewać wreszcie pieniądze do OFE, dla odmiany ta -pierwsze wpłaty- wykorzystała na wypłacenie sobie wynagrodzeń i inwestycje w fundusz. I nie piszę o inwestycjach na giełdzie, ale o inwestycjach marketingowych.

Bo tak jest, że firmy ubezpieczeniowe żyją z pieniędzy ubezpieczonych. I im jako tako krzywda nigdy się nie stanie. Dowodem był kryzys finansowy, który pokazał, że szaraki zostają bez grosza a prezesi dostają premię ze środków, które rządy niektórych krajów wyłożyły na pokrycie strat finansowych banków i funduszy ubezpieczeniowych.

Oczywiście nie chcę byście pomyśleli, że jestem przeciwnikiem OFE. Absolutnie nie. Kto ma dość odwagi niech ryzykuje. Jest jeszcze trzeci filar, który NAPRAWDĘ da Wam tyle ile odłożycie i wtedy Hawaje i tańsze Kanary będą w zasięgu ręki.

Ale zapomnijcie, że OFE przyniesie wam luksusy. To nie jest dodatkowa kwota, którą wpłacacie na swoje konto, tylko kwota ubezpieczenia na starość, którą dzielicie między ZUS a OFE. Macie rozliczenia pod ręką i wiecie ile wpłacacie co miesiąc. Pomnóżcie to razy miesiące, lata, podzielcie przez przewidywaną średnią Waszego życia na emeryturze i macie jak na dłoni jak Wam się polepszy. I powiem Wam, że będzie to Wielkie G.. z tą różnica, że to G może nie przyjść ponieważ kasa nie będzie gwarantowana.

Bo to Wasze ryzyko gdzie inwestujecie.

Gdyby reformie ubezpieczeń towarzyszyła reforma ZUS może dzisiaj nie byłoby problemów skąd wziąć pieniądze na wypłaty świadczeń. Ale na pewno wiecie, że ZUS jest ciągle świętą krową -nietykalną, żyjącą jeszcze ze sprawdzonych wzorów komunistycznych, mimo tego, że od prawie 25lat (przynajmniej oficjalnie) komuny nie ma.

I pamiętajcie: w żadnym kraju emerytura nie poprawia jakości życia, ale je pogarsza.

Ale w Polsce niektórzy wierzą w reklamy a politycy i media chodzą na pasku lobbystów. I jeżeli rząd zdecyduje się na zmodyfikowanie swojej decyzji powinien zrobić rzecz najważniejszą: uzyskać na piśmie oświadczenie od każdego, który chce pozostać w OFE, że w wypadku gdy fundusz polegnie na rynku, nie wyciągnie proszącej łapy do państwa -po kasę.

Bo albo podejmujemy ryzyko jak dojrzali ludzie, albo zachowujemy się jak stare peerelowskie c..



.

Syria

Ostatnio moją uwagę absorbuje sytuacja w Syrii i cała nagonka jaką zorganizowali politycy USA z osławionym Johnem Kerry na czele. Ostatnie tygodnie to niewątpliwie wielka sztuka przekonywania opinii publicznej do winy Baszara Asada, mimo tego, że nie ma przeciwko niemu żadnych dowodów. 

W mediach słyszymy o rzekomym ataku, o prawdopodobnym ataku, o domniemanym ataku bronią chemiczną wraz z zapewnieniami, że reżim Syrii musi za to odpowiedzieć. Że nie trzyma się to kupy i d.. to widzą także publicyści na Zachodzie włącznie ze Stanami Zjednoczonymi. Już nawet nie chodzi o to, że Baszarowi nie opłacałoby się urządzać podobnej jatki, ale o całą otoczkę jaka towarzyszy wojnie domowej w Syrii.

Rok temu media pisały, że w czasie gdy naród syryjski walczył o wolność -żona Baszara robiła zakupy w Paryżu. Rok temu dowiedzieliśmy się, że gdy naród syryjski wykrwawiał się w walkach o lepszą przyszłość -Baszar wysyłał żonie maile, w których zapewniał, że ją kocha. Dziennikarze podobno włamywali się do skrzynek mailowych by pokazać światu, że reżim syryjski prowadzi swoje szczęśliwe życie.

Teraz, gdy po Wiośnie Arabskiej została kupa śmiechu, Libia dogorywa w chaosie, w Tunezji co chwilę coś wybucha, a Egipt po roku cieszenia się demokracją wrócił do stanu sprzed demokracji i ostatnie raporty pokazują, że Egipcjanie tęsknią do czasów gdy rządził Mubarak - przyszedł czas na zakończenie spraw w Syrii by móc ruszyć wreszcie na znienawidzony Iran.

Ktoś zrzucił bombę z czymś, co pozbawiło życia ponad tysiąc osób, w tym dzieci. Sprawa najpierw była marginalna, gdyż ważniejsza była rewolucja w Egipcie. Gdy sytuacja w Egipcie zaczęła wymykać się spod przewidywań ekspertów, w internecie pojawiły się filmy z “sytuacją chemiczną” w Syrii. Oczywiście na filmach były martwe dzieci - nic tak przecież nie przemawia do wyobraźni jak martwe dziecko. Gnoja, który to zrobił każdy by zabił.

Żeby była jasność: podobno ci, którzy nagrywali filmy już nie żyją - tak podała Foreign Policy. 

Jakoś nie mogłam pozbyć się wrażenia, że cała ta sytuacja jest sztucznie pompowana by opinia publiczna powiedziała Demokracji: YesYouCanDoIt. Ale po pierwszych euforycznych zapowiedziach interwencji i wsparcia dla ciemiężonego przez reżim syryjski narodu- okazało się, że mówić a robić to dwie różne rzeczy. I o ile Wielka Brytania i Niemcy muszą zapytać Parlament o zgodę na interwencję (której nie otrzymały), o tyle Francja nie musi w przypadku interwencji krótszej niż 4 miesiące, ale jej wojenny entuzjazm też opada.

I dzisiaj mamy do czynienia z paranoidalną sytuacją, w której po płomiennych przemówieniach Sekretarza Stanu USA Johna Kerry, które trwały kilka dni i nocy, generał Dempsey mówi, że Syria to śliska sprawa, a Obama kombinuje jakby tu przekonać Rosję do zrównania Syrii z ziemią. Bo oczywiście nikt z nas nie uwierzy, że Ameryka chcąc ukarać Baszara Asada nie chce go pozbawiać władzy, a jeżeli naprawdę nie chce pozbawić władzy- to jaki cel przyświeca przestrzeleniu kilku obiektów militarnych?

Tak sobie można wlecieć do innego kraju, postrzelać i odlecieć?

Kerry powiedział, że na włosach i we krwi ofiar ataku znaleziono sarin. Media, że potraktowano cywili napalmem. Ktoś powołuje się na Konwencję Waszyngtońską (nie wiem którą)  o zakazie używania broni chemicznej, chociaż ja pamiętam, że w latach 60-tych Amerykanie traktowali Wietnamczyków napalmem (dzieci też) i nikt ich z tego powodu nie zbombardował.

Ale to było dawno i nieprawda i wtedy Ameryka niosła wolność Wietnamowi więc się nie liczy.

Jest jeszcze jeden niesmaczny wątek w sprawie Syrii - pisały o tym media w USA: jedyną stroną, która wygra na interwencji wojsk zachodu będą rebelianci- dumnie nazywani czasami opozycją. To oni przegrywają wojnę z Baszarem, to w ich interesie leży by doszło do interwencji wojsk natowskich czy każdych innych, które pozbawią władzy tego, z którym nie mogą wygrać. 

Zabicie dzieci by osiągnąć cel nie byłoby żadnym ewenementem. Wszak rebeliantów wspiera AlKaida- tak, tak, ta sama, która podobno jest odpowiedzialna za zamachy 9/11 i która dała Amerykanom pretekst do wojny w Afganistanie, a potem do interwencji w Iraku, a potem..

I dzisiaj gdy zbliża się kolejna rocznica 9/11 Barack Obama chciałby w imię czegoś tam wesprzeć Al Kaidę by utrącić Baszara Asada?

No to jak było naprawdę z WTC?



.

O sprawie Łysych Pał i zapomnianej roli państwa..

Miałam nie podejmować tematu awantury na plaży w Gdyni oprócz tego jednego arta, którego już napisałam. Ale sytuacja tak się rozkręca i jak zwykle przy udziale lewackich mediów, że zaczęłam się zastanawiać czemu ma służyć nagonka na własny kraj urządzona przez jej niektórych przedstawicieli.

Łyse Pały są problemem nie tylko w Polsce. Łyse Pały są wszędzie i mają swoje własne kodeksy postępowania. Nigdy pewnie nie pojmiemy dlaczego - jeżeli jakiś łysy oberwie maczetą, to ani mu się śni powiedzieć, dlaczego i kto mu dowalił. Kiedyś strasznie mnie to wkurzało, ale mam też znajomego, który jest taki łysy, że nikt mu nie podskoczy, i który powiedział mi bardzo klarownie: kto nie w temacie - nie zrozumie i szkoda czasu na tłumaczenie.

Więc od tamtej rozmowy wiem, że jedyne co państwo może zrobić w sprawie Łysych, to PILNOWAĆ by załatwianie porachunków nie miało miejsca wśród nie zorientowanych w “Kodeksie Łysych” obywateli.

Gdyński incydent, w którym oberwali marynarze i nasi łysi, nie był niczym wyjątkowym czego nie można zobaczyć w Europie, czasami także na ulicach niemieckich, angielskich czy francuskich miast. Ktoś na kogoś źle spojrzał i się zaczyna. Nie jest żadną tajemnicą, że żeglarskie tradycje nakazują urządzić burdy w każdym porcie, a kultura latynoamerykańska odbiega znacznie od kultury europejskiej i to, co w Meksyku jest normalne- u nas nie do końca.

Podobno poszło o babę: ona szła, jakiś żeglarz-odkrywca ją klepnął, nasi łysi to wyhaczyli znad nalewki i się zaczęło. Mordobicie jak w filmie, ajfony i samsungi ciężko pracowały nagrywając gangsterskie sceny, ludziska się cieszyli, dopisywali historie, że było 300 kiboli.. nie! co też pani gada.. 500 widziałam, trzydziestu na jednego.. 

Nuda plażowa zniknęła.

Z tych kilkuset awanturników, policja zatrzymała kilku, ale wybuchła afera jakby plaża zalała się krwią niewinnych żeglarzy-odkrywców i to przez jakąś bladą twarz z blond włosami. Wypowiedzieli się oficjele z Meksyku i..

I tu zaczął się problem bliżej nie znany społeczności europejskiej.

Państwo publicznie wypowiedziało się o zdziczeniu obywateli, minister pytał jak to możliwe, że bandyci znaleźli się wśród normalnych ludzi, premier straszył, że teraz to policja będzie tak brutalna, że ho ho, lewackie media jak najgłośniej wrzeszczą o narastającym faszyźmie w Polsce..

A świat słucha.

Słucha i dziwi się. 

Kilka lat temu jakiś niemiecki smarkacz został oskarżony przez inną smarkatkę, że podczas urlopu w egipskim kurorcie dokonał czynu lubieżnego. Egipt powiedział, że smarkacza nie odda do wyjaśnienia sprawy. Rząd niemiecki stanął murem za smarkaczem i użył wszystkich środków by sprowadzić go do kraju i tu przykładnie ukarać.

Nie słyszałam o zdziczeniu obyczajów, a Niemcy potrafią się (nie)zachować także.

Niedawno jakaś dama z Wielkiej Brytani wpadła w Tajlandii na przemycie narkotyków. Każdy z nas wie co to oznacza i nie było powodów by damy bronić, tym bardziej w takiej sprawie. Ale rząd brytyjski stanął na głowie by sprowadzić ją do GB a wiecie, że z Tajlandii sprowadzić kogokolwiek z wyrokiem to cud.

Rząd brytyjski dokonał tego i nie słyszałam by komentował czy jej się należał pierdel tajlandzki czy nie.

Bo taka jest rola państwa. Stanąć za swoimi - niezależnie od okoliczności, a nie zachowywać się jak rodzic, którego dziecko coś zbroiło, a on sam biega po sąsiadach i gada, że ma wrednego bachora (po kim???), ale mu skopie tyłek za rozrabianie tak, że całe miasto zobaczy.

Obecność Łysych Pał w polskim życiu to nie wina Łysych Pał, tylko państwa, które nie radzi sobie z rządzeniem i wykorzystuje Łyse Pały dla własnych celów. Jedni by wykazać ich patriotyzm, inni by nimi postraszyć, a jeszcze inni, by na Łysych Pałach udowadniać swoje antyklerykalne wartości chrześcijańskie.

Łyse Pały są wszędzie. I biją się wszędzie. Ale chyba w żadnym kraju awantura z jednego końca plaży odbija się echem po górach w innej części kraju.

Incydent gdyński to problem Gdyni, policji gdyńskiej, prezydenta Gdyni, a nie problem Zakopanego ani Wrocka ani Warszawy. Jeżeli nasz rząd chce tak konsekwentnie komentować w mediach zdziczenie obywateli, komentować to na konferencjach prasowych, które powtarza potem cały świat -to zapraszam na Dolny Śląsk. W moich rodzinnych stronach, od wielkiego miasta aż po małe wsie, co niedziela dają sobie z czółka.

Niech minister Sienkiewicz tam zajrzy gdy już będzie wracał.

Z Białegostoku.


__________

Najlepsze moim zdaniem opinie na ten temat. Dobrze by bylo gdyby przedstawiciele rządu poczytali czasami fora internetowe :/






.
.

.