Golgota, picnic, prywatność i taśmy

Mam coraz mniej czasu na komentowanie specyficznych zjawisk występujących w Polsce i roznoszących się jak kupa smrodu po Europie. Dlatego dzisiaj podejmę trzy tematy, które mnie zadziwiły i zmusiły do głębszej refleksji na piśmie.

Pierwszy to okrzyczana Wielkim Dziełem Golgota Picnic, która uczula na szokującą rzeczywistość społeczeństwa konsumpcyjnego i robi to w sposób, który pojmie tylko Oświecony: poprzez gołą doopę, trochę brudu i wplecioną w ten wszechobecny syf postać Jezusa.

Bo bez Jezusa Oświecony nie zrobi sztuki.

I w sumie nie dziwiły mnie zachwyty oświeconych intelektualistów i widzów ponieważ, w pewnym sensie, to o nich samych "czytana" jest golgotowa historia. Wszak nieoświeceni twardo trzymają się katolickiej indoktrynacji a konsumpcyjne życie jest dla nich tak abstrakcyjne jak dla mnie oświecone życie.

Ale najbardziej w temacie Golgoty Picnic zadziwiła mnie wypowiedź autora-artysty, który ostrzy szabelkę czy coś tam innego i pobrzękuje nią z nagłówków mediów:

"Żadna cenzura katolicka nie ma mocy prawnej ani demokratycznej by czegoś zakazać"

Więc pozwolę sobie nakreślić kilka słów do Rodriga i wytłumaczyć mu pewne kwestie sporne.

Dear Rodrigo :)

Demokracja to nie tylko możliwość swobodnego wyrażania poglądów, ale także prawo do krytyki tychże poglądów. Tym bardziej gdy dotyczy ona naruszania godności i szacunku osób, u których się gościnnie występuje. Jak już pisałam wczoraj: chrześcijaństwo to religia tolerancji, niestety ciągle wystawionej na próbę. Tolerancji, która każe wziąć w dłonie różańce i krytykę wyrazić modlitwą. Gdzie byłbyś teraz Rodrigo gdybyś zmodyfikował swoje "czytanie" na przykład o postać Mahometa i pojechał z nim na przykład do Iranu (dałam przykład kraju nowoczesnego). Byłaby modlitwa czy zbierałbyś swoje kawałki rozrzucone przez przyjazną bombę?

Więc wyluzuj Rodrigo z tekstami, co będzie a czego nie będzie ci mówił katolik, tylko postaraj się zrozumieć, że z pieniędzy tych katolików opłacana jest Twoja Sztuka. A oni nie płacą za to, że ktoś brudnie wykorzysta ich symbole i obgada ich w Gazecie Wyborczej.
_______

Temat drugi to wspaniałomyślność lewicowego intelektualisty, który podziękował swojej partnerce za to, że dzielnie pozwoliła mu wykorzystywać swoje zaplecze intelektualne gdy on pisał arty. Podziękował, że fajna była bo kasy za to nie brała a on dzięki niej błyszczał.

To, że lewak tak robi to nic nowego. Taka już natura lewaka, że albo skorzysta albo wykorzysta. Zawsze tak było, że gdy komuś coś się udawało przychodzili ci "nowocześnie zarabiający" i mówili "albo z nami albo nic". Komuna udawadniała to co krok a po komunie niejeden w pierdelku wylądował, albo pożegnał się z biznesem za to, że nie chciał się podzielić.

Ale najbardziej interesujące były komentarze pań z gazetki, w której lewicowy intelektualista pisuje.. otóż one murem za intelektualistą stanęły, uzasadniając, że chłopak dyskretny jest i chronił prywatność swojej partnerki..

To już wiecie teraz, że "czarna" robota to chronienie prywatności w imię miłości :)
__________

Temat trzeci to taśmy. I nie dlatego, że mnie poruszyły, ale dlatego, że po kurzu, który opadł, zobaczyłam drugie dno, o których wspomniałam na tłiterze. Reklamodawcy rezygnują z tygodnika Wprost. A dzisiaj toczy się walka nie tyle o przetrwanie właścicieli mediów (wszak wszystkie są w rękach TWA), ale o przetrwanie tytułów prasowych, a których jest na rynku prasowym za dużo.

Patrzę na inne gazety (te ważne oczywiście) a w nich roi się od reklam wszelkiej maści spółek skarbu państwa. I nie mogę się pozbyć wrażenia, że ktoś piecze dwie pieczenie na jednym ogniu.. porządkuje swój rynek, a żądnej krwi widowni serwuje NIC (poza soczystym mięsem), otoczone aurą "Strasznej Prawdy".


.

Chodzi tylko o władzę.. za wszelką cenę

Gdy przez Twitter przeszła sensacja, że znowu są “taśmy” -z moich płuc wydobył się głęboki ziew. Kolejne taśmy, nudne to już jak flaki z olejem.. albo nagrany Hofman na imprze i wielkie halo, albo pourywane zdania z jakiejś rozmowy, z której nic nie wynika, ale i tak jest wielkie halo ładnie podsycane przez media i co mniej rozumny tłum. Więc kolejne taśmy mogłyby przejść bokiem, zwłaszcza, że na topie było nie tyle co mówili podsłuchani, ale ile soczystych słów używali.

Ale nie udało się przejść obojętnie obok kooperacyjnej prowokacji medialnej, nawet będąc prawie tysiąc kilometrów od Polski. W necie pojawiło się nagranie, a potem jego “stenogramy”, które różnią się troszkę od siebie, ale to chyba nieważne. Nagrywanie panów musiało być nie lada wyczynem dla podsłuchujących, ponieważ nawet przy maksymalnej głośności chwilami zdania się cięły albo bełkotliwie łączyły. Trochę bez sensu, ale ok.

Wszak pili.

Za to słychać było głośne strzelanie sztućcami, tak jakby albo podsłuchy były w widelcach i nożach albo panowie złośliwie zagłuszali treść swoich rozmów.

Tak czy inaczej mamy aferę. Nikt nie pyta dlaczego taśmy dotarły do Tygodnika Wprost po roku, z subtelnym dopiskiem, że to co chłopaki obgadywali przy stole w lecie 2013, sprawdziło się w stu procentach jesienią czy zimą (spisek). 

Nikt nie pyta: dlaczego teraz, po wyborach? Ktoś jest zły na kogoś, za to, że wyniki wyborów nie dają mu szansy na dorwanie się do władzy? I rozpoczęła się inna droga do jej zdobycia?

Afera uderza w dwie osoby: Marka Belkę i min.Sienkiewicza. To są dwie kluczowe postacie dla stabilności państwa. Zabezpieczenie finansowe i bezpieczeństwo publiczne. Jeżeli jedno z tych ogniw podejmie złą decyzję - wali się wszystko.

Nie śledzę zbytnio poczynań ministra Sienkiewicza, słyszałam dzisiaj, że grzebie w służbach i próbuje je reorganizować. Już samo to może być dla zainteresowanych irytujące. Ale czytam dokładnie to co mówi Marek Belka, a co idzie w sporej niezgodzie z planami niektórych polityków i niektórych partii. Zwalenie Marka Belki z NBP i posadzenie tam kogoś kto nie powie: "Podoba mi się ten sposób stawiania sprawy. Bo on dotyczy Polski, a nie tylko tak zwanej gospodarki", ale publicznie oświadczy: "Tylko wspólna waluta euro uchroni nas przed wojną w Europie" jest bardzo atrakcyjne dla tych, których uwiera nadmiar nieopodatkowanej kasy.

W Europie 10 tysięcy euro nie robi takiego wrażenia jak 40 tysięcy zł w Polsce. I na pewno wiecie teraz co mam na myśli.

Marek Belka niejednokrotnie powtarzał, że Polska nie jest gotowa do przyjęcia euro. Z prostego powodu: jesteśmy atrakcyjni ze względu na taniznę, a nie dlatego, że jesteśmy silni gospodarczo. Tylko w aspekcie taniej siły roboczej jesteśmy konkurencją. 

Nie będę się rozpisywać nad ciągiem dalszym konkurencyjności polskiej gospodarki, ani nad skutkami społecznymi przyjęcia euro. Macie swój rozum i możecie pewne skutki przewidzieć.

Powiem tylko, że dzisiejszy 7 Dzień Tygodnia utwierdził mnie w przekonaniu, że są w Polsce siły, które podobnie jak na Ukrainie, nie znają pojęcia Ojczyzna, Naród, Odpowiedzialność. Znają tylko pojęcie Mój Biznes, Moja Kasa, Moja doopa.. i zrobią wszystko by o to walczyć. Kosztem całego kraju i jego obywateli. Kosztem cudzego życia. Kosztem przyszłości Polaków.

Ta walka będzie trwała do następnych wyborów, przez najbliższy rok. I będzie to walka o władzę w najgorszym tego słowa znaczeniu. Wybory do Parlamentu Europejskiego pokazały, że niektórzy szans na rządzenie nie mają. Przynajmniej z Woli Narodu.

Więc może uda się inaczej?

Bądźcie czujni rodacy, ponieważ teraz jest już o krok.. może dwa, od rozpierduchy, podobnej do ukraińskiej. I nie zapominajcie słynnych i prawdziwych słów Urbana: “Rząd zawsze się wyżywi”.

I nieważne jaki to będzie rząd.

.

Marysia

Gdy media zadrżały w oburzeniu bo jakaś Marysia szczeknęła do premiera, zignorowałam newsa. 

Gdy na czołówkach trwały tytuły, że Marysia nazwała premiera zdrajcą, pomyślałam: “zadziorna smarkata” i temat porzuciłam.

Gdy w czasie kolejnego porannego przeglądu prasy trafiłam na sensacyjny nagłówek w natemat i dowiedziałam się, że redaktorzy tego oświeconego portalu kropnęli się do jej szkoły by popytać jej kolegów i koleżanki  ”Co Z Tą Marysią?”, pomyślałam, że ktoś ma pod kopułą nieźle zakopcone.

Ale gdy redaktorzy szpiedzy pokazali zrzuty z jakiegoś portalu, na którym ktoś kogoś pyta a ktoś odpowiada i z wypiekami między literkami poinformowali nas, że była tam też Marysia, przyjrzałam się sprawie bliżej.

Mój Boże.. czegóż ja nie znalazłam.. że niekulturalna, że jak można, że wprawdzie wszystko można, ale tego nie można, że dlaczego bohaterkę z niej robią, że jak to tak? Przeca to wstyd taką pannicę hołubić i pod niebiosa wychwalać..

Redaktorzy co bardziej oświeceni i znani ze swojej klasy i kultury wypowiedzi, elaboraty na możliwości Twittera i Facebooka pisali. Oburzeni na upadek moralny naszej młodzieży, na zanik wartości, upadającą polską edukację.. itp itd

Co innego pewnie by było, gdyby Marysia szczeknęła do Kaczyńskiego.. pewnie już w oświeconych mediach wystąpiliby eksperci zastanawiąjąc się skąd ten uroczy bunt w naszej młodzieży, że transformacja to piękna rzecz bo przyniosła wolność słowa, a dziecia nasze mądre są bo tak idealnie wyczuwają, że Kaczyński jest be. I są odważne jak kiedyś opozycja..

Ale trafiło na Premiera a nie Prezesa.

Po zapoznaniu się z wiedzą, po uzupełnieniu jej o nowe sensacje z publicystyki Marysi, zwłaszcza tej ostatniej wykopanej z forum, poczekałam na 7DzieńTygodnia by się upewnić, że coś jest nie tak.. ale nie z Marysią, tylko z politykami i mediami.

Ja też kiedyś miałam 17 lat. To było w czasie dramatycznych wstrząsów w naszej Ojczyźnie, gdy strajk gonił strajk, a potem ZOMO goniło strajkujących. Co wtedy mówiliśmy o władzy nie powtórzę bo z zasady nie klnę w internecie. Oczywiście nie mówiliśmy tego czerwonej zarazie prosto w oczy z dwóch powodów:

1. Władza trzymała się wprawdzie blisko, ale koryta - nie ludzi
2. Przed tego rodzaju odwagą należało najpierw pożegnać się z rodziną, na długie lata albo na zawsze.

Ale możemy domyślać się, że władza wiedziała co myśli o niej Naród, dlatego pałki i karabiny szły w ruch.

Dzisiaj doczekaliśmy czegoś innego. Zabić smarkaty nie można ale zaszczuć już tak. A że niektóre media w szczuciu mają praktykę więc czują się jak ryba w wodzie. Kto ma Twittera zna moje zdanie na temat hejtu na dziewczynie, dlatego teraz wypowiem się o ostatniej wypowiedzi Marysi, która nie wiedzieć czemu zwaliła na kolana polityków z lewej, środka i trochę nieśmiało, ale na wszelki wypadek, także z prawej.

Marysia napisała: “Żydzi sami siebie ładowali w obozach do pieców”.

I wybuchła histeria. Nie wiem dlaczego. Marysia stwierdziła fakt znany z historii, pokazujący też bestialstwo Niemców. W obozie był jeden prosty wybór, zwłaszcza dla Żydów: nosisz do pieca albo jesteś w piecu. 
Może rwać włosy nad wypowiedzią smarkatki, ktoś kto z historią był na bakier, ktoś kto nie zna bardziej bolesnych realiów IIwś i życia w obozach koncentracyjnych, ktoś kto tylko chce zabłysnąć swoją fałszywą empatią dla ofiar, w mediach.

Dziwicie się Marysi, która jeszcze się uczy?

A nie dziwicie się Oświecona Inteligencjo, gdy w latach 60tych, wykształcona i wyedukowana czerwona elita, wpatrzona w Gomułkę, wierzyła, że Żydzi są zagrożeniem dla bezpieczeństwa kraju i razem z gomułkowskimi szpiclami wyrzucała ich z kraju?

Nie dziwi Was jak ta czerwona, niedouczona elita szybciutko dostała prestiżowe posady na uczelniach po wyrzuconych żydowskich naukowacach? Jak szybko przybyło nam doktorów, docentów czy profesorów po marcu?

I już wiecie o czym teraz piszę. Przecież to Wasze Matki i Wasi Ojcowie awansowali wtedy..

Więc dajcie sobie spokój z hejtowaniem dziewczyny za to, że ma wiedzę, a sami puknijcie się w Wasze oświecone puste balony.

I uderzcie w pierś. I teraz też wiecie o czym piszę :)


.

Człowiek Dialogu?

O zmarłych mówi się dobrze albo wcale. I postaram się być wierna tej zasadzie reagując tylko na to, co mówią media i politycy lewej strony o zmarłym generale. Od pewnego czasu mamy do czynienia z naginaniem historii najnowszej i powolnych, ale systematycznych próbach zaszczepienia w umysłach Polaków informacji, że rok '89 to zasługa komunistów. Mogę zrozumieć, że stare dziadki chcą idealizować swoje polityczne życie, bo czas stanięcia oko w oko z sumieniem nadchodzi powoli i także nieuchronnie, ale ja muszę tą świętość przyciemnić.

Przed chwilą przeczytałam, że gen.Jaruzelski był człowiekiem dialogu. Na korzyść tej tezy ma przemawiać fakt, że w '89 nikogo nie odstrzelono, krew nie lała się po ulicach, a uzbrojone bandy zomowców nie tłukły pałami przypadkowych ludzi na ulicach.

I my mamy się cieszyć z tego i dziękować czerwonym za dar łaski.

Trochę inaczej to wyglądało, niezależnie od tego czy opozycja antykomunistyczna o tym wiedziała czy nie. Już w latach 80-tych czerwoni szykował się do życia w kapitalizmie zabezpieczając się finansowo, tworząc spółki, które umożliwiały im mocne wejście w nowy system. I bynajmniej nie był zakup leżaków pod handel uliczny.

Sypał się dzięki Gorbaczowowi ZSRR. Polacy niezłomne szarpali się na ulicach z czerwoną zarazą, a czerwona zaraza bez syberyjskiego misia była tak mocna jak ja wobec Apartheidu w RPA. Mogła się tylko cichcem szykować do oddania władzy tak, by zamydlić oczy Polakom.

I to miał być ten dialog. Polegający na tym, że może i premier był Nasz, ale Prezydent Ich. A mamy teraz wiedzę z późniejszych doświadczeń, że prezydent może zawetować wszystko. Bo wtedy czerwoni mieli dorabiać się majątków a Polacy mieli zapychać leżaki jedzeniem i tureckim ciuchami. 

Czerwone towarzystwo rozsiadło się w pierwszych latach nowego systemu w radach nadzorczych banków i tak precyzowało przepisy, że bank dając kredyt zastrzegał sobie, że w każdej chwili może zażądać w całości jego zwrotu. Ilu rolników przejechało się na tej klauzuli zostając bez maszyn, bez pieniędzy i bez jakiejkolwiek perspektywy na dalsze życie -wiedzą tylko ci, którzy pamiętają tamte czasy. Komornicy z błogosławieństwem prawa zajmowali nowiutkie maszyny i za bezcen opychali "chętnym" do ich "kupna". I nie miało znaczenia, że rolnik w terminie spłacał kredyt, jeden nawet spłacał przed terminem, ale bank zawsze wskazywał na klauzulę, że "ma takie prawo".

To tylko jeden z wielu przykładów jakie skutki niósł tamten dialog. To, że czerwona zaraza w '89 nie pozabijała ludzi, nie znaczy wcale, że w jakimkolwiek momencie miała wobec Polaków dobre intencje. Ona się tylko umiejętnie osadzała, by pod szyldem swojej wspaniałomyślności, nowego systemu, w dalszym ciągu okradać Polaków i pastwić się nad nimi.

Głosząc wszem i wobec, że przecież komuna się skończyła.

Gdybyśmy wtedy mieli taką wiedzę jak dzisiaj, na pewno inaczej wyglądałby Okrągły Stół. Ale w '89, możecie mi wierzyć albo nie, żywa była pamięć stanu wojennego i tego co komuna robiła wtedy z ludzi i z ludźmi.

I każdy pamiętał, że to oni trzymają broń.

Oni -nie My.
.

.