Dziennikarze w kajdankach ;)

Nie będę zbyt długo dzisiaj pisać. Temat maltretowanych dziennikarzy, których reżimowa władza aresztowała i zakuła w kajdanki był wałkowany na tłicie pod postacią tłitów i retłitów.

Wzywano ambasadora USA do zajęcia stanowiska, choć nie rozumiem dlaczego. Wszak Jankeska Ameryka czasem poświęca swoich reporterów, zwłaszcza tych niezależnych, by skroić Swój Narodowy Interes.

Wzywano na pomoc nawet Reporters Without Borders i z namiętną lubością rozsyłano retłity z tłita, że RWB coś tam coś tam o polskim zwrocie w stronę Białorusi.

A o co poszło? 

O dziadków z PKW, którzy z udziałem świadomym czy nieświadomym zrobili szopkę z wyborów. Ten świadomy/nieświadomy udział powinna zbadać prokuratura a przy okazji przetrzepać skórę tym, którzy zorganizowali akcję włamów na serwery PKW (o czym już nikt nie pamięta a i szukać nawet nie chce).

W tle na pewno toczy się ostra walka o kasę o liczenie następnych wyborów. Bo to, że KTOŚ musi je nadzorować i policzyć głosy nie ma wątpliwości. A kto będzie tym szczęśliwcem dowiemy się niedługo i może wtedy nam się przejaśni w głowach.

Opozycja nie byłaby opozycją gdyby nie zawyła o upadku państwa i nie jednoczyła sił. Więc zaczęły się nawoływania do akcji pod PKW. I akcja się zaczęła, nawet sprawnie poszła, nikt nikogo nie zabił taranując szklane drzwi, żaden swobodnie pozostawiony środek lokomocji nie spłonął, krew się nie polała.

Najpierw kilku polityków z poparciem znikomym wygłosiło mowy o zdradzie i oszustwie, a gdy Główna Opozycja wydała oświadczenie, że z tym cyrkiem nie chce mieć nic wspólnego, politycy się rozeszli, poseł Wipler napisał na tłicie, że jest w domu i to nieprawda, że jest Tam.

Na placu boju zostało kilka osób, które później wyniosła policja. 

Przy okazji wyniosła też dziennikarzy.

Nie twierdzę, że Ewa Stankiewicz i Grzegorz Braun mieli złe zamiary. Sami muszą sobie odpowiedzieć na pytanie czy to co zrobili jest kwestią ich wiary w sprawę czy pogonią za sensacją. Czy może efektem noża na gardle, który to nóż przystawiony jest wielu osobom z kręgów szeroko rozumianej polityki i dlatego dzień po dniu, z częstotliwością serii z karabinu maszynowego, co rusz mamy sensacje wywołane przez kogoś znanego lub komentowane przez kogoś znanego w sposób zdumiewający.

I nie mam na myśli afer z pijanymi obywatelami przydybanymi na jaraniu -tylko sprawne akcje propagandowe, w które są dobrowolnie czy też nie uwikłani znani i lubiani.

Napiszę dzisiaj tylko o dziennikarzach i ich uwięzieniu,  bo sprawa jest tak śmieszna, że aż smutna. 

Zawód reportera jest miły dopóki nic się nie dzieje. Można wtedy nawet w krótkich hawajskich gatkach relacjonować z wypiekami na twarzy zmasowany atak fal morskich na plażę. Lub tygodniami relacjonować Coś Ważnego w trybie przypuszczającym z wykrzyknikami lub potrójnymi znakami zapytania.

Ale Polska staje się krajem profesjonalnie demokratycznym i czas się przebrać w profesjonalny strój by facet z pałką i w hełmie się nie pomylił w trakcie wykonywania swojej pracy. Zaoszczędzimy sobie wtedy czasu z szukaniem legitymacji PAP czy innej po kieszeniach a policjantowi stracha, że wyciągniemy nóż albo coś gorszego.

Wiedzą o tym reporterzy na całym świecie biegający między świszczącymi kulami. A i ta wiedza niejednokrotnie nie ratuje ich przed pobiciem czy śmiercią.

Zatem zamiast podsycać histerię o walącej się Demokracji w Polsce i pisać donosy we wszystkich możliwych językach, może -drodzy koledzy po fachu "tych uwięzionych" - przestańcie robić z Polski pośmiewisko?

Skoro już z siebie robicie..

Przecież ten ryk nie ma na celu ratować nieprofesjonalnych dziennikarzy, o profesjonalizm których nie zadbali ich pracodawcy, tylko jest to kolejny przedwyborczy ryk z prawej i lewej, że ten rząd jest be. No i oczywiście Hanna Gronkiewicz Waltz też jest be ponieważ policja pod PKW była z Warszawy.

Dziękuję za uwagę.
.

.