Bo to taki dobry katolik był..



Po raz kolejny zakończył się tydzień apostazji w Polsce zorganizowany przez środowiska antyklerykalne i pseudolewicowe. Nie ma dokładnych statystyk na temat tego ile osób tak naprawdę opuściło kościół w ramach nawoływania polityków, ale wszystko wskazuje na to, że niewiele skoro podsumowanie całej akcji Andrzej Rozenek zamknął w słowach: To był Tydzień Apostazji zakończony opuszczeniem Kościoła Katolickiego przez Janusza Palikota.

No właśnie.

Po sobotnim zażenowaniu kolejnym show Palikota zaczęłam zastanawiać się czemu miało ono służyć. O ile jeszcze w sobotę Palikot wydawał mi się śmiesznym -tak dzisiaj jest mi go najnormalniej, po ludzku żal. Jego i tego nie wnoszącego nic sensownego do życia publicznego Ruchu. Wydawało mi się, że ktoś z RP pojawi się jak zawsze w niedzielnym programie Moniki Olejnik (7 dzień tygodnia) i entuzjastycznie odtrąbi wielki sukces moralny świeckości nad katolicyzmem.

Ale nikt się nie pojawił. Nie było powodów do radości?

Obejrzałam jeszcze raz wideo, które pojawiło się w mediach uwieczniające chwilę powieszenia nic nie znaczącej kartki na drzwiach kościoła. Zobaczyłam tam przegranego człowieka pozującego do zdjęć przed wejściem do świątyni: panie Januszu wyżej rękę, mógłby pan poprawić napis, proszę popatrzeć na mnie, panie Januszu teraz w prawo, i teraz do mnie, prosimy popatrzeć tam do tyłu teraz, o dobrze, Panie Januszu jeszcze raz można, o dobrze, dziękuję..

A potem gwiazda weszła do kościoła już bez łańcucha zniewolenia na szyi, wzbudzając ciekawość turystów. Co to za człowiek robi sobie zdjęcia z fotoreporterami w kościele? –pewnie pomyśleli. I na wszelki wypadek także wyciągnęli telefony komórkowe.

Pstryk, pstryk. Wrócą do swoich krajów i pokażą co zobaczyli w polskim kościele, może dojdą do wiedzy, że ten człowiek to polityk. Może doczytają gdzieś, że właśnie tym przedstawieniem w świetle kamer zmienił swoje poglądy religijne i postanowił zostać ateistą. I przetrą oczy ze zdziwienia, ponieważ w ich kraju, żaden polityk nie zwoła mediów tylko po to by poinformować ich, że już nie lubi chodzić do kościoła. U nich przecież jest to bardzo osobista sprawa.

Palikot miał swoje pięć minut. Przed świątynią błysk fleszy przyćmił światło słoneczne – zaś w świątyni rozjaśnił mrok zacofania kościoła i ukazał drogę nieświadomym, zindoktrynowanym istotom modlącym się przed ołtarzem. Podążajcie za mną! –zdawała się krzyczeć symboliką postać posła opuszczająca w świetle jasnych rozbłysków ciemne, zimne i nieprzyjazne ludziom miejsce. Prawie jak Jezus, no może jak Mojżesz, albo jak Luter, no dobra niech będzie prawie jak Piłsudski..

I po spektaklu.

Kartki na drzwiach kościoła już nie było. Parę minut po powieszeniu ktoś ją ściągnął. Nie wiadomo czy ktoś od Palikota czy jakiś przechodzień by sprzedać ją na Allegro jako wzór tego jak zrobić szum i nic nie zrobić.

Czym była kartka papieru udająca dokument powieszona gdzieś na drzwiach? Czy tak załatwia się urzędowe sprawy? Czy rozwodząc się także przyczepiamy swoją „wolę opuszczenia żony/męża” na drzwiach urzędu w Warszawie, informując, że nie chcemy już być razem z nią/nim w Biłgoraju? Czy to wystarczy by czuć się wolnym?

Polityk, który nie raz pokazał, że przepisy niewiele go obchodzą bo to on jest szlachcicem na zagrodzie znowu zagrał na nosie zapatrzonym w niego antyklerykałom. Oni poczuli wiatr odnowy we włosach i też powiesili nic nie znaczące kartki na drzwiach kościoła w Łodzi. Jaka fajna zabawa – wieszanie kartek na starych drewnianych wejściach.

Poseł Palikot pewnie w dalszym ciągu jest wiernym kościoła katolickiego. Nie złożył stosownych dokumentów tam gdzie powinien więc oficjalnie sprawy nie ma. A przecież nietrudno jest wyrwać się urzędowo ze szponów kościoła. Wystarczy zgłosić się do kancelarii prawnych, które zajmują się sprawami apostazji. To jest bardziej wiarygodne niż czekanie na ustawy, które nie wiadomo co mają zawierać by pomóc apostatom.

Ale przecież nie po to poseł stawiał kapliczkę koło swojego domu by teraz ją burzyć. Nie po to przywoływał marzenia o Polsce Wojtyły by zrywać tak serio więzi ze wspólnotą chrześcijańską. Przecież nikt normalny nie histeryzuje z tego powodu, że kilkadziesiąt lat temu ktoś mu namalował wodą święconą znak krzyża na czole.
Nikt normalny.

Ale elektorat Palikota żąda i wymaga. Oczekuje zamieniania kościołów w kliniki aborcyjne więc trzeba pielęgnować ich żądania by nie stracić resztek walącego się słupa poparcia. By wzmocnić akcent straty redaktor Terlikowski pisze listy do Palikota, że jeszcze jest czas, że może wrócić. A sam poseł napisał na kartce papieru, żeby sobie kościół nie myślał i jego –Palikota nie nękał bo do sądu pójdzie.

A w sumie dla Kościoła to pryszcz, z Palikotem czy bez niego Kościół będzie istniał. No, może na świecie, dla turystów była to sensacja, ale dla nas..

Całą śmieszność akcji Palikota pokazuje to wideo :)



Więcej na:



.

.