Poseł Zbawiciel i jego sznur


Nasz Mesjasz Lewicy zmartwychwstał i po pobytach na lodowcu oraz w Tybecie, tuż przed rozpoczęciem roku szkolnego znowu odpalił bombę o nowym premierze, który tylko czeka by wykurzyć Tuska i usadowić się w jego gabinecie. By zadowolić opozycję i być ponad podziałami padło nazwisko prof. Kleibera – człowieka, którego obecności w szeregach ekspertów nie odmówi żadna partia. A jedna nawet chciałaby się nim przykryć.

Więc Mesjasz Lewicy ubiegły tydzień obwieszczał wszystkim, że czas Tuska dobiegł końca i ze wszystkimi opozycyjnymi partiami jest w trakcie rozmów jak tego dokonać. On Wielki Inspirator odnowy życia politycznego. On Groźny, dzięki któremu już wkrótce wyjdziemy na prostą. On Jedynie Wszechmocny, który ruszy Sejm z posad..

I już dzisiaj miałoby nastąpić cudowne głosowanie o votum nieufności dla Tuska. I już dzisiaj miałoby być tak pięknie.

Ale nie będzie.

Media wredne jak zawsze, wyhaczyły profesora i zapytały co on na to. A on gały w słup i pyta o co biega ponieważ Poseł-Mesjasz do niego zadzwonił i dowiedział się tylko tyle, żeby sobie profesorskim nazwiskiem paszczy nie wycierał. I w sumie to doradza już Platformie, a ta ma się dobrze więc skąd ten absurd?

Media wredne i zdezorientowane popędziły do Leszka Millera z zapytaniem co on na to, a ten na to, że niby ateiści a tyle pobożnych życzeń mają. Ci z prawej tak podsumowali, że nawet nie chce mi się pisać, ale dzięki mediom nawet i ja na Ziobrę popatrzyłam jak na rozważnego człowieka.

Mesjaszowi Lewicy ostał się w łapie tylko sznur.

Co z nim zrobi?

Ma sporo możliwości.

Jeżeli Agnieszka Pomaska i reszta wyślą go do sądu o zniesławienie to sznur będzie jak znalazł ponieważ na taki rozgłos już tylko baaaaaardzo znudzeni wyborcy dadzą się nabrać. Wprawdzie Mesjasz Lewicy powiedział na Onecie, że rozeźleni z PO mogą mu.. bo tylko zadał pytanie (a od kiedy się karze za zadawanie pytań) to ja zetrę uśmiech z twarzy pana posła i powiem, że wszystko zależy od pytania i od reszty. A ta reszta to słowa: „niech udowodni i pokaże” co można traktować jako szantaż w celu zdyskredytowania i będzie pozamiatane.

Gdyby jednak Pomaska i reszta okazali się łaskawi i zlali pytania posła (co mądre nie byłoby bo takie pytania bez odpowiedzi na długo się przylepiają do człowieka) to jest jeszcze jedna możliwość z tym sznurkiem. Dotyczy stwierdzenia pana posła, że „proces likwidacji państwa polskiego należy podzielić na etapy” gdyż tylko jako jedno państwo mamy gwarancję na wieczny pokój.

Stanęła mi od razu przed oczami moja majowa eskapada na Bałkany – do byłej Jugosławii, która jako „jedno państwo” pogrążyła się w ogniu niewyobrażalnych okropności, po których BiH do tej pory się nie podźwignęła, a które jeszcze tlą pod skórą Chorwatów. Więc można powiedzieć, że kolejne pudło w diagnozie ponieważ fobie narodowościowe będą zawsze karmą dla polityków. Także takich jak Palikot, który jeszcze niedawno kleił się do RAŚ i pytał co z tym Śląskiem.

Ale gdyby nawet i to umknęło niezauważenie to jest jeszcze jeden smaczek, po którym już tylko sznur i to z powodu kolejnej niekonsekwencji w paszczy Posła-Zbawiciela Polski. Oto poseł, który w kalpie nosi symbol czegoś, byt swojej partii opiera na jakimś statucie i na swoim nazwisku, które nie pozostawia żadnych złudzeń co do tego kto jest słońcem na firmamencie partyjnego nieba – rzekł z rozbrajającą szczerością, że po jaki diabeł nam Konstytucja, godło i flaga skoro są to symbole nacjonalizmu.

No właśnie panie pośle, na kiego nam coś co nas odróżnia od innych europejczyków skoro możemy wszyscy wskoczyć w szare mundurki i wzorem skośnookich patrzeć tylko w jeden obraz?

Obraz Janusza Zbawiciela.  


PS. Na koniec dwa zdania, za które prawnicy rozjadą posła:

„Nie stawiam tezy, że P. finansował PO, ale chciałbym dowiedzieć się, czy taki fakt miał miejsce”.

„Ja tylko stawiam pytanie o związki Amber Gold z PO”. 

Niby wykształcony a taka gapa..                 


Dyskusja:








.




.

3 gramy


Z pewnym zażenowaniem obejrzałam wczoraj wystąpienie Kamila Sipowicza w telewizji. Oto przed nami ukazał się człowiek dość przestraszony konsekwencjami jakie może ponieść jego żona za to, że pies zamówił ponad normę trawy.

Po chyba miesiącu ciszy sprawa wróciła na czołówki gazet. I nie z powodu postawienia Olgi J. w stan oskarżenia co z powodu żenującej linii obrony małżeństwa.

Sipowicz robi podobno badania i listek suszu jest mu potrzebny do tych badań. Sipowicz powiedział, że wie, że trzeba mieć pozwolenie, ale tym zajmuje się jego wspólnik (menager) i Kamila Sipowicza już nie obchodzi czy tamten takie posiada.

Mocny argument dla oskarżyciela.

Sipowicz odmienił wczoraj przez wszystkie przypadki słowo Tusk, że głosował kiedyś na PO, że premier obiecał wolność, że nie po to walczyliśmy z komuną by teraz nie móc ćpać, że młodzieży niszczy się życie, że do adwokata nie mógł zadzwonić i to jest gorsze niż za komuny (wtedy mógł?), że wódka jest bardziej szkodliwa, że Amber Gold działał a policja tylko biednych kandydatów na ćpunów wyłapuje.

W tym wszystkim nie wytłumaczył dlaczego policja uwzięła się na jego żonę, a nie na niego. Chyba powiedział „psom”, że to jego porcja?

Oczywiście zapomniał wspomnieć, że prawo zabrania posiadania trawy i to prawo zastało złamane.W tym wszystkim żenujące jest to, że media trąbią o 3 latach więzienia chociaż kara jest do 3lat i nikt chyba jeszcze takiego wyroku nie dostał. Zazwyczaj są to wyroki kilku miesięcy w zawieszeniu.

Czy niszczy się takim wyrokiem życie?

Myślę, że nie. To w końcu konflikt z prawem a za konflikt z prawem jest kara. Tym bardziej gdy mowa jest o narkotykach.

Czy musi to być aż taka kara?

Przywołam znowu USA. Gdy młody człowiek zaleje dzioba, straci kontakt z podłożem i dowie się o tym na przykład szkoła – chce czy nie, ląduje na terapii. Nieważne, że był to jego pierwszy kontakt z kieliszkiem i nie wiedział nic o skutkach. Wybór jest prosty: terapia, albo jego rodzice mają problemy ze służbami socjalnymi o jakich się polskim rodzicom nie śniło.

Fajny jest stygmat terapii uzależnień alkoholowych w wieku kilkunastu lat?

Już nie ma polityka (oprócz Palikota) który powie, że marihuana jest zdrowa. Nawet profesor Senyszyn, kilka dni temu, daleka była od takiego stwierdzenia choć przyznała, że ustalone kary są zbyt surowe. Ale wiemy też, że nie są tak twardo respektowane.

Olga J. także nie pójdzie do więzienia. Zresztą dlaczego miałaby pójść skoro to była działka jej męża. Powinna tak jak inni młodzi z 3 gramami popracować w ośrodkach dla narkomanów. Najlepsza kara i najbardziej wychowawcza. Tym bardziej, że ośrodki te, po brzegi wypchane młodymi ludźmi, którzy nigdy nie planowali tam trafić.

Dla muzyka i autorytetu młodzieży będzie to dobra lekcja.

Wczoraj obejrzałam wywiad z posłem, który jak zwykle nawoływał do ominięcia prawa w kwestii narkotyków. Chyba on nawet pokrzykiwał kiedyś z Wolnymi Konopiami: siać, palić, legalizować. Nikt nie wyciąga konsekwencji wobec niego mimo tego, że jest to nawoływanie do łamania prawa czego skutkiem jest być może także ilość posiadaczy 3 gram.

3 gramy to nic, podobno to tylko kilka skrętów. Ale dla wielu z tych ludzi będzie to początek końca. I o tym nie możemy nigdy zapominać.

Na koniec wkleję link na forum wsparcia. Poczytajcie sobie o efektach odstawienia i efektach palenia  trawy od samych zainteresowanych (kliknij)            




Dyskusja na temat marihuany:

TokFm  

oraz nieocenieni komentatorzy





.


.

Sprawiedliwość


„Wygrał dla prokuratury – przegrał kawałek państwa”.

Tymi słowami zakończyła wczoraj program Fakty po Faktach Justyna Pochanke. Był to jej komentarz do wypowiedzi prokuratora na temat Amber Gold – pytania, które zadało Ministerstwo Gospodarki, a na które sprytny prokurator odpowiedział mniej więcej, że szef AG musiał na sto procent być pewny, że był skazany a jeżeli nie był pewny to nie musiał tego faktu nikomu oznajmiać.

Nie wiem czy prokurator ten jeszcze pracuje. Ale nawet nie łudzę się, że poleci na bruk. Wiem za to, że w najgorszym wypadku przejdzie tylko na wcześniejszą, godziwie opłacaną emeryturę, którą funduje państwo w podzięce za uczciwą i pełną poświęcenia pracę.

W zasadzie zastanawiam się nad dwoma rzeczami: po co nam prawo i po co nam prawo.

Po co nam kodeksy, których zapisy urzędnicy egzekwują w zależności od swojego widzimisię. Po co nam przepisy skarbowe skoro i tak urzędnicy ścigają obywateli za kilkadziesiąt groszy a wpadają w letarg na widok uciekających milionów. Po co nam przepisy mówiące, że czegoś nie wolno skoro polityk potrafi udowodnić, że jemu wolno bo ma immunitet. Po co nam system ZUS skoro i tak jest grupa zawodowa prywaciarzy, którzy mimo posiadania ziemi, dotacji z UE na tą ziemię i tak nie zapłacą składki ubezpieczeniowej.

Za to zapłaci za nich państwo.

Podoba mi się amerykański system odpowiedzialności. Państwo niewiele daje, ale też nie zdziera z ludzi. Tam przeżyje każdy - w mniejszej czy większej biedzie, ale przeżyje. Nie ma urzędników nękających podatników i doprowadzających ich do bankructwa. Nie ma prokuratorów wymyślających na szybko interpretację przepisów by umożliwić oszustowi legalne działanie.

Myślicie, że to raj na ziemi?

Nie. Kraj jak każdy inny, ale z jedną różnicą: urzędnik na posadzie państwowej gdy coś spieprzy płynie w niebyt. Nie ma znaczenia, że za tydzień przechodzi na emeryturę – jego emerytura przestaje istnieć. W skrajnych przypadkach traci dom i dobra materialne. Nikogo nawet nie obchodzi, że ma rodzinę i dzieci.

Jak sobie pościelisz – tak się wyśpisz.

A w Polsce?

W trójmieście znanym z mafijnych porachunków, politycy nie znają przeszłości ziomala-biznesmena, który reklamował swój biznes łażąc po gdańskim rynku z lektykami wypchanymi „złotymi” sztabami i namawiał do powierzenia mu oszczędności. Sędziowie mówią, że nie wiedzieli kim jest Marcin P. a minister sprawiedliwości to łyka i powtarza w mediach.

Skarbówka zlewa fakt, że biznesmen obracający milionami nie składa zeznań podatkowych, ale założę się, że ma jakieś osiągnięcia w ściganiu emerytki, która nie wydała paragonu w toalecie publicznej albo nie nabiła 80 gr na kasie fiskalnej. I na pewno egzekwowała prawo z całą stanowczością.

Skarbówka zlewa też to, że jakiś polityk nie wpisuje samolotu do oświadczenia majątkowego, ale mnie potrafiła ścigać za to, że na złym druku wypełniłam deklarację podatkową mimo tego, że w zapisanych kwotach nic się nie zmieniło.

Olga J. czy jej pies (diabeł wie) zamawia paczkę marychy z Holandii i podnosi się larum, że nie powinna iść do pierdla ponieważ w Holandii można palić i co to za Polska, która zamyka za łamanie prawa. Bo młodzi ludzie mają przez to zasrane w papierach i nie dostaną wizy do USA. Oczywiście Olga J. nie powinna iść do pierdla tylko odwalić kilka miesięcy wolontariatu w ośrodkach uzależnień - może coś zrozumie i odzyska twarz po kretyńskim oświadczeniu swojej menadżerki.

Parlamentarzysta jara publicznie w towarzystwie napalonych i demonstrujących Wolnych Konopi i nikt go nie rusza mimo tego, że chwilę później, na tej samej demonstracji, z tego samego powodu zatrzymano kilkadziesiąt osób.

Prawo zabrania piastowania funkcji publicznych osobom skazanym za przestępstwa a w Sejmie RP, w ławie poselskiej siedzi poseł, który ponad dwa lata hotelował w pierdlu za rozbój i wymuszenie.

Mam wyliczać dalej?

Przypomnieć sprawę dziewczyny, która poskarżyła się sądowi na wulgarną stronę internetową a sąd powiedział, żeby przyniosła dane wraz z IP kompa tego, który ją obraża to wtedy może się zajmą sprawą? Albo policjanta, który powiedział kobiecie „co pani da, że będę szukał – i tak pani kasy nie odzyska”?

Chyba nikt już nie ma wątpliwości, że dopóki nie uporządkujemy wymiaru sprawiedliwości i nie zdyscyplinujemy urzędników, pogrążymy się jeszcze bardziej w bezprawiu. Amber Gold to wierzchołek góry lodowej, wierzchołek powiązań, układów i układzików, które dla jednych czynią państwo nieznośnym a dla drugich czynią rajem na ziemi. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że państwo staje się wredne dla tych, którzy uczciwie płacą podatki, ale czasami się mylą – a przecież mylić się nie mają prawa. I państwo wyciśnie z nich każdy niedopisany grosz z nawiązką - nie zawracając sobie głowy tymi, którzy nawet nie myślą o tym by płacić miliony.

Więc zamiast tracić czas w Sejmie na tematy in vitro, związki gejowskie czy legalizację trawy, czas by zająć się prawem i tymi, którzy rozliczają nas z jego przestrzegania. Jeden przepis rozwiąże większość problemów: pełna odpowiedzialność urzędnika za nadużycia wraz odpowiedzialnością jego zwierzchników za brak nadzoru.

Tak jak w Stanach.

Tylko czy minister Gowin ma dość siły by to zrobić? Musi się teraz bardzo starać gdyż na dzień dzisiejszy pozostaje w pamięci jako człowiek, który nie wiadomo po co objął pieczę nad tak ważnym resortem. W jego przypadku sama uczciwość to już za mało by wyjść z twarzą z tego bagienka.

A twarz ma się tylko jedną. 



Pussy Riot - jakie rewolucjonistki taka rewolucja


Postanowiłam, że przeczekam medialną histerię w sprawie Pussy Riot. Poczekam aż wszyscy wyleją żółć, zamanifestują poparcie lub oburzą się, że inni nie zamanifestowali. Posłucham antyklerykalnych głosów wrzeszczących: po co wizyta Cyryla i pojednanie skoro trzy dziewuchy dostały łagier i nie zapytam co ma jedno wspólnego z drugim. Postanowiłam, że nie skomentuję pytania gdzie jest Bóg, która padło ze strony portalu, który oblepiony jest ludźmi twierdzącymi, że Boga nie ma. Pominę milczeniem fakt że Amnesty International wystąpiło razem z babami spod znaku 8 marca w zasadzie już nie wiadomo po co i dlaczego.

I teraz gdy trochę się uspokoiło, upały wygnały obywateli na plażę by przygnać ich później na zimnego browara do domu, media szukają nowej sensacji a świat powoli zapomina o Pussy Riot podsumuję ten cyrk, który dla trzech frajerek zakończył się dość fatalnie (jeżeli apelacja zostanie odrzucona).

Gdyby taki numer zdarzył się w świeckiej Francji i do Notre Dame nagle wpadłoby towarzystwo tylko po to by wyryczeć (bo muzyką to nie jest) wulgarny song o konieczności odejścia prezydenta – nawet nie zgadujcie jak zachowałaby się policja francuska. Nikomu nie życzę bliskiego kontaktu z wymienionymi, zwłaszcza tymi w malutkich furażerkach na głowach.

Gdyby taki numer zdarzył się w tolerancyjnej Anglii i znienacka towarzystwo uświetniłoby swoim występem jakąkolwiek świątynię nie mając na to zgody, byłoby ponuro ponieważ w takim tyglu kulturowym wszyscy potwornie uczuleni są na punkcie tolerancji.

Gdyby szalone baby w kominiarkach wrzeszczały w jakiejkolwiek niemieckiej świątyni w trakcie nabożeństwa byłaby to sprawa dla ogólnokrajowych mediów i społeczeństwo czekałoby na informacje o wysokości kary jaka zostanie nałożona.

Tak byłoby w Europie, tej samej, która urządzała jakieś śmieszne akcje poparcia. Tak byłoby nie dlatego, że w Europie można wszystko – bo nie można - tylko dlatego, że to zdarzyło się w Rosji. I to tyle i aż tyle.

Sondaże pokazały, że społeczeństwo poparło karę dla trzech dziewczyn nie mających szacunku dla niczego. Poparło decyzję sądu gdyż wulgarność także mierzi rosyjskich obywateli. Pussy Riot to nie jest kulturalna grupa chcąca zmieniać Rosję tylko kolejna feministyczna czarna rozpacz, której celem jest zagłuszyć świat. Prowokować, atakować, obrażać i zaczepiać. Do tego tak nieprofesjonalna, że nawet trudno wyrazić współczucie. No może tylko w kwestii siły rażenia wyroku. Łagier to łagier – może lepiej by było miesiące prac na rzecz cerkwi.

Dzisiaj gdy słyszę oburzonych polityków lewicy i ich hobbystów, którzy znowu grzmią o łamaniu praw człowieka w Rosji, o niszczeniu demokracji - to zastanawiam się, czym dla lewaków jest demokracja skoro nie rozumieją pojęcia szacunek, tolerancja, prawo wszystkich do pokojowego współistnienia.

Na znak protestu przeciw decyzji sądu półnagie baby z Femenu ścięły krzyż upamiętniający ofiary mordów NKWD.

Czy my, Polacy zrobilibyśmy w podobnych okolicznosciach, to samo i zdewastowalibyśmy miejsce upamiętniające ofiary stalinizmu?

Wątpię. 

Obejrzyjcie to wideo, popatrzcie na zachowanie tych dziewczyn (o muzyce nie wspominam) i zastanówcie się czy to ma być sposób na walkę z o lepsze jutro?

Jakie rewolucjonistki taka rewolucja. Jaka rewolucja taki jej upadek :/



Dyskusja na ten temat: 








.

Dopaść Tuska


Amber Gold ma złote dni. Dzięki swojej upadłości znalazł się haczyk na znienawidzonego Tuska i to haczyk z taką rybką, że już lepszej nasza opozycja nie mogła dostać w prezencie.

Syn naszego premiera dał przysłowiową d..pę i wymyślił sobie samodzielność pełną gębą. Polski zwyczaj nakazuje złapać co najmniej dwie sroki za ogon więc nie dziwota, że smarkacz zrobił to co nakazała mu tradycja narodowa. Nie pomyślał jednak o tym, że jako syn znienawidzonego Tuska musi być świętszy niż sam Jezus bo jeżeli coś rypnie to biada jego ojcu.

I rypnęło.

Na razie jest tylko „podejrzenie” popełnienia przestępstwa, że „być może” doszło do sprzedawania informacji i tak dalej. Być może na szczęście dla samego premiera i jego syna, Amber Gold rozłożył się teraz a nie przed wyborami i młody Tusk nie wdepnął w jeszcze większe g..wno, które jego ojciec dostałby na talerzu w ramach kampanii wyborczej. Bo to, że młody Tusk dał się wykorzystać jak nietrzeźwa dziewica nie ulega wątpliwości. A to, że w swojej naiwności myślał, że będzie fajnie to już inna sprawa.

Najważniejsze głowy opozycji zachowują się wobec tego tematu co najmniej dziwnie. Prezes nie zabrał głosu w tej sprawie tak jak ma w zwyczaju mówiąc, że rzecz to niesłychana. Miller zaś wystrzelił jak Filip z konopi bełkocząc coś o komisji  śledczej. Na froncie prawdziwego ujadania pojawili się tylko nieznani z jakiejkolwiek działalności posłowie, mający robić jak najwięcej hałasu. 

Media blisko związane z opozycyjnym mesjaszem nie ustają w zadawaniu pytań w nagłówkach, a chytry lis wrzasnął, że to wina państwa, że nie powiedziało to co wiedziało. Sam Mesjasz Lewicy napisał, że wobec nagonki każda firma upadnie. Pozostali politycy prześcigają się w pomysłach jak ustrzec "upośledzony" naród przed kolejnymi amberami proponując nawet info przy reklamach, że inwestowanie grozi bankructwem, rakiem i śmiercią.

(Proponuję jeszcze info przed wejściem do toalety, że zatwardzenie grozi pęknięciem żyłki i nie należy jeść za dużo czekolady na raz).

Zdesperowani biedni emeryci, którzy umoczyli kasę w pogoni za szybkim zyskiem (tak średnio po kilkadziesiąt tysięcy złotych) grożą pozwem przeciwko.. państwu i żądają odszkodowania za to, że mimo tego, że z powodu swojej biedy nie mają dostępu do internetu to ostrzeżenie KNF było tylko na stronie internetowej.

Oczekiwali pewnie informacji w głównym wydaniu wiadomości codziennie przez trzy lata.

Jakiś dziadek jęczał przed kamerami, że nie ma za co zapłacić rachunków i za co kupić leków bo wszystko jest w Amber Gold. Sędziowie sądów jęczą, że nie mają dostępu do Krajowego Rejestru Karnego co czyni sytuację dziwną ponieważ są sądami. Ale palce wskazujące sędziów już skierowane są w stronę Warszawy i tam upatrują winnego.

Wygląda na to, że nasze państwo jest krową dojną, która opłaci bankructwa wszystkich nieudaczników. Wygląda na to, że w bólach rodzi się także nowy rodzaj działalności gospodarczej:

Założyć  biuro podróży, parabank czy coś podobnego --> zebrać pieniądze od klientów --> ogłosić upadłość --> pojechać sobie z zebraną kasą na dobry urlop --> państwo wypłaci klientom odszkodowania.
___

Wszyscy, dyskutując o Michale Tusku, wznosząc oczy do nieba lub podniecając się niezdrowo w telewizyjnych faktach po faktach, swoim hałaśliwym zdziwieniem zagłuszają to, co najważniejsze: niejasna seria upadłości biur podróży w tym samym czasie i to, że żona gościa z Amber Gold założyła nową spółkę a swojego starego posadziła w Radzie Nadzorczej. I oboje pożyczyli z upadłej spółki 50 baniek, które następnie zniknęły i nie wiadomo gdzie są.

Oczywiście nikt nie weźmie za tyłek urzędnika sądowego, który zarejestrował felerną spółkę i nie sprawdził wiarygodności jej właściciela. Nikt nie będzie interesował się amberową pustą kasą latającą jako wirtualne aktywa tylko po to, by nikt nic nie odzyskał.

Przecież w tym bajzlu chodzi tylko o to by dopaść Tuska :/


Podzielone opinie--->> Salon 24 i TokFm





.

Piramida Złota


Gdybyśmy zajrzeli na stronę Amber Gold w zakładkę „O nas” to od razu rzuca się w oczy nieczytelna i zagmatwana prezentacja oferowanych usług. Że to jakieś z o.o., które udziela pożyczek i jedyne czym może się pochwalić to „unikalne rozwiązania” i że wszystko jest „tak proste jak.. w banku”.

Prawie jak w banku, ale jeszcze nie w banku.

Wystarczyło tysiąc złotych i już prawie jeden z drugim miał być bogaty.

14% zysku gwarantowanego.

I w tym miejscu powinna się zapalić czerwona lampka w głowach tych, którzy napalili się na szybki zysk. Nadzór Finansowy ostrzegał 3 lata temu, matki ostrzegały dzieci, premier ostrzegał syna. A mimo to część poszła jak w dym żądna szybkiej kasy zapominając, że szybka kasa przychodzi tylko wtedy gdy się ukradnie i do tego jeszcze nie wpadnie w łapy policji.

I już politycy dostali padlinę, którą rozszarpują. Już pytają gdzie był Tusk. Dlaczego premier nie ostrzegł społeczeństwa. . ktoś wyniuchał, że syn Tuska pracuje tam gdzie Amber Gold ma udziały.

Uff.. wreszcie można znowu poszarpać premiera i wypowiedzieć się w imieniu obywateli. Oszukanych obywateli.

A gdzie miejsce na rozum?

Zapomnieli obywatele jak piramidy finansowe wykańczały cienkie portfele obywateli w latach 90-tych? Mało dziadostwa było? Za mało nauczek dostali napaleni na kasę ziomale?

A dzisiaj płacz, wyciągnięte ręce obywateli do rządu i wyciągnięte palce wskazujące polityków na rząd?

Posłowie opozycji udzielają się w mediach, rwą szaty nad stanem państwa, brakiem nadzoru, a gdy upierdliwa redaktorka TokFm zapytała o SKOK to okazało się, że SKOK to inna sprawa i nie daj Boże, żeby ten wstrętny Tusk coś tam próbował w SKOK-u kontrolować.

Bo wtedy byłaby to jawna prowokacja :/


Dyskusja ---->> Salon 24
             ---->> TokFm









.

Wybór


Nie rozumiem dlaczego po raz kolejny zaczyna się mdława dyskusja na temat tego jak powinno się obchodzić rocznicę Powstania Warszawskiego. Już od rana mamy zapowiedź debaty, która samym tytułem zapowiada starcie. Widocznie polityka polska nie ma niczego innego do zaoferowania.

Politycy gdy nie mają nic do zaproponowania zaczynają podpierać swoje istnienie wydarzeniami historycznymi, które będą uwiarygadniać ich polityczne działania. Przyklejenie się jednej partii do mitu Solidarności lat 80-tych czy celebrowanie z przesadną powagą rocznic narodowych ma przenosić  idee tych rocznic na partyjne tło. Jeżeli w szeregach nie ma działaczy ze śladami starć z milicją na plecach to partia musi jakoś pisać swoją historię i dużo mówić o historii innych w nadziei, że te historie zleją się w jedno tło i utorują drogę do władzy.

Społeczeństwo jednak wie, kto walczył a kto czekał aż walka minie. Żyją jeszcze Powstańcy (w mojej rodzinie także) a moja generacja pamięta kto walczył w latach 80-tych i kto przelewał krew nawet w tamtych, podobno bardziej cywilizowanych czasach.

W świecie zawsze jest równowaga i w naszym polskim piekiełku nie brakuje bohaterów komuny, którzy dawali moralne wsparcie oddziałom ZOMO a także bez szacunku odnosili się do Powstania Warszawskiego. Dla nich było ono niepotrzebne, było nieefektywne, nie przyniosło żadnych korzyści. Dla nich był to tylko romantyczny zryw, który kosztował więcej niż był tego wart.

Ale nikt z krytykujących czy wysławiających pod niebiosa Powstańców nie pamięta o jednym: że wtedy była wojna a wszelkie wojenne akcje są efektem spontanicznych działań.

Ludzie często nie mieli wyboru - wiedzieli, że zginą. Pytanie brzmiało tylko „jak”. Czy zginą z honorem w walce czy dadzą się wyrżnąć jak zwierzęta. Przed takim wyborem stanęli bohaterowie walk w Getcie Warszawskim i przed takim wyborem stawali Warszawiacy widząc ze swojej perspektywy, że Niemcy już szans nie mają a Armia Czerwona niczego dobrego nie zapowiadała.

A Warszawa była pomiędzy.

Takie były realia, niezależnie od tego jak interpretowali je politycy rządu londyńskiego zagrzewając do walki wiedząc, że istniał już kształt nowego porządku w Europie. Realia wojenne są bardziej skomplikowane niż nam się wydaje. Ludzie reagują instynktownie i niejednokrotnie atakują samych siebie. Powstańcy też mieli swoje problemy: rywalizacja pomiędzy batalionami czy antysemickie zachowania w samych szeregach.

Ale to była wojna a nie ćwiczenia na poligonie gdzie każdy się kontroluje.

I jedyne co możemy robić kilkadziesiąt lat później to szanować Powstańców za odwagę i szanować dzieci, które żyły w czasach, w których zamiast dźwięku grzechotki słyszały serie z erkaemów. Możemy współczuć tylko dramatu ich życia i podziwiać za odwagę wyboru, któremu my – żyjąc w luksusie pokoju – byśmy nie podołali. I dziękujmy Bogu, że żyjemy w czasach gdy mamy więcej możliwości wykazania się oprócz tego jaki rodzaj śmierci możemy sobie wybrać.

Dzisiaj usłyszymy po raz kolejny dźwięk syren i po raz kolejny zatrzymamy się na chwilę by w ten sposób upamiętnić tamte walki. Być może w miejscu, w którym będziemy stać kilkadziesiąt lat temu upadł pod ciężarem pocisku mały Powstaniec..

A potem róbmy dalej swoje.

Idźmy na koncert Madonny albo do Kościoła. W końcu mamy wolność, o którą także oni walczyli. W końcu mamy wybór jakiego oni nigdy mieli.








.
.

.