Początek tygodnia.
Dla mnie, po trzech dniach nieoczekiwanego, ale miłego urlopu szczególnie trudny ponieważ po każdym urlopie potrzebuję kilku dni odpoczynku. A zmęczyło mnie niemożebnie, myślenie w pociągu o prawie przyciągania czyli inaczej – o sztuce chwytania każdej szansy jaka pojawia się w życiu.
Każdy z nas planuje. Cokolwiek nie oznacza to słowo, planowanie sprawia wrażenie tego co byśmy chcieli w przyszłości bliższej lub dalszej. Napisałam „sprawia wrażenie” ponieważ często jest tak, że planowanie mylimy z marzeniem - granica między jednym i drugim jest bardzo płynna i łatwo samemu się oszukać.
Dla mnie, po trzech dniach nieoczekiwanego, ale miłego urlopu szczególnie trudny ponieważ po każdym urlopie potrzebuję kilku dni odpoczynku. A zmęczyło mnie niemożebnie, myślenie w pociągu o prawie przyciągania czyli inaczej – o sztuce chwytania każdej szansy jaka pojawia się w życiu.
Każdy z nas planuje. Cokolwiek nie oznacza to słowo, planowanie sprawia wrażenie tego co byśmy chcieli w przyszłości bliższej lub dalszej. Napisałam „sprawia wrażenie” ponieważ często jest tak, że planowanie mylimy z marzeniem - granica między jednym i drugim jest bardzo płynna i łatwo samemu się oszukać.
Więc kiedy wiemy, że planujemy a
nie marzymy?
Odpowiedź jest bardzo prosta – najtrudniej jednak uwierzyć w proste odpowiedzi. Tak więc planujemy wtedy
gdy wiemy, że to o czym myślimy na pewno się stanie. A marzymy wtedy gdy wiemy,
że to nigdy się nie spełni.
A skąd to wiemy?
Po prostu to czujemy. Jest takie
wewnętrzne „coś” co powoduje, że gdzieś bardzo głęboko czujemy, że to o czym
marzymy nie będzie dla nas dobre. Jedni nazywają to głosem serca, inni rozumu lub
instynktem, jeszcze inni szczerością z samym sobą. Ale jakkolwiek tego „coś”
nie nazwiemy – będzie ono sprężyną, która natychmiast da nam znać czy nasz plan
się ziści czy też nie.
Możemy się zastanawiać, trzymając
w garści zasiłek dla bezrobotnych, co z nim zrobić i marzyć o życiu na poziomie
rodziny z filmu Rezydencja. I na pewno będzie to marzenie. Możemy jednak część
zainwestować w drobiazg, który przyniesie nam mały zysk. Bezrobotny tak może zacząć
jeżeli chce się wyrwać z kręgu unemployment.
Na czym polega różnica?
Na tym, że mądry plan to plan na
miarę poziomu materialnego, na którym się znajdujemy w danej chwili. Człowiek
bez grosza za cel obierze sobie następny dzień ponieważ trudno planować urlop na Hawajach śpiąc na ławce w parku. Ustabilizowany zawodowo pracownik planuje następne wakacje, a ustabilizowany biznesmen planuje dalszą przyszłość.
Oglądałam kilka filmów
o prawie przyciągania i przyznam, że tylko jeden zrobił na mnie miłe
wrażenie. Był to „Secret” - nie dlatego, że podawał szczególne wskazówki jak
być bogatym, szczęśliwym, zdrowym i kochanym do samej śmierci, ale dlatego, że
był ciepły i dawał swobodny wybór drogi życiowej. Jednak nie należy odczytywać go dosłownie, gdyż podstawą małych i dużych zwycięstw jest zdrowy entuzjazm a nie euforia. I niezrozumienie tych pojęć spowoduje odpłynięcie, podobnie jak popłynęli niektórzy dystrybutorzy Amwaya po
szkoleniach - naszpikowani do bólu zasadą, że wystarczy chcieć i pstryk! już
jest!
A potem nic nie było.
Gdybyśmy serio zastanowili
się nad tym czego tak naprawdę chcemy - to pewnie okaże się, że nie wiemy. Że może
chcielibyśmy być, chcielibyśmy mieć, chcielibyśmy czuć… Ale dokładnie nie wiemy
kim chcielibyśmy być, co chcielibyśmy mieć i czuć.
O czym myślimy marząc o wygranym
milionie w totolotku?
Myślimy o tym, żeby wygrać. A
potem będziemy się martwić co zrobić z taką furą banknotów. Może samochody, podróże, dobra materialne...
Tylko rodzi się
zasadnicze pytanie: dlaczego powinniśmy wygrać?
I jeżeli nie znajdziemy
odpowiedzi na tak postawione pytanie, to okaże się, że już niedługo wygrana w
totolotka przyniesie nudę, brak motywacji i mnóstwo problemów.
Bo po co ci trzy auta skoro masz
tylko jeden tyłek do wożenia?
Po co ci podróże skoro nie wiesz
co mają wnieść do twojego życia?
Po co ci kilku facetów skoro nie
wiesz czego oczekujesz od związku z facetem?
_______________
I tak się bujamy z marzeniami do
starości mniej lub bardziej zrzędliwej. I zrzędzimy, że innym to życie tyle
dało, a nam nic.
A przecież nie o to chodzi.
W końcu nie potrzebujesz
samochodu tak bardzo jak wiatru we włosach przy prędkości sto na godzinę. Nie
potrzebujesz podróży tak bardzo jak dotyku innego świata. Nie potrzebujesz faceta,
bo po co ci facet skoro i tak żarówkę wkręcisz sama.
Potrzebujesz tylko siebie.
Swojego zaufania, swojej szczerości, spokojnego patrzenia w lustro i swojej
wiary, że masz siły by zdobyć wszystko co tak NAPRAWDĘ chcesz. Że masz pasję
życia pełną piersią. I świadomość, że nikt nie ma żadnego prawa ci przeszkadzać
w realizacji najważniejszych dla ciebie rzeczy.
I ta właśnie świadomość pozwoli
ci przenosić góry.
.