"Gdzie jest kokpit?"


Przedwczoraj odbyła się dyskusja ekspertów z Komisji Millera na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej.

Dyskusja była spotkaniem otwartym i każdy kto chciał mógł przyjść, posłuchać i zadać pytanie. Dyskusja odbyła się kilka godzin przed emisją filmu „Anatomia upadku” w TV Puls i w zasadzie była przypomnieniem wszystkiego co zawierał Raport Komisji Millera. Była też zakwestionowaniem fragmentów filmu A. Gargas wraz z podważeniem wniosków jakie sformułował prof. Binienda wraz ze swoimi ekspertami.

Podobało mi się, że eksperci w mundurach  znali film Gargas mimo tego, że znany był tylko z YouTube. I nawet niespecjalnie zastanowiło dlaczego dyskusja w Agorze odbyła się przed premierą filmu w TV.

W czasie dyskusji dr Lasek podkreślał, że jego eksperci wiedzą co się  zdarzyło ponieważ TAM byli, dotykali wrak i WIDZIELI miejsce zdarzenia. Prof. Binienda się myli ponieważ TAM nie był, nie DOTYKAŁ wraku i nie WIDZIAŁ miejsca zdarzenia. A wszystko co wie to symulacje komputerowe i teorie spiskowe.

Było fajnie.

Ale nadszedł czas pytań. Na sali dziadki patrzące złowrogo to na innych dziadków, to na Michnika z papierosem. Jedne dziadki podsumowały, że Binienda jest głupi, a drugie dziadki, były wredne i zadawały pytania nasłuchawszy się wcześniej na pewno Radia Maryja czy innych dziadkowych mediów.

Dr Lasek okazał się genialnym odpowiadającym. Jako ekspert, a to odsyłał dziadki na strony internetowe, a to poprosił by zadali mu pytania na piśmie i wysłali gdzie trzeba, a on w necie odpowie. Dziadki na pewno są obszczekane na necie i bez problemów sprostają wyzwaniu.

Wyszedł też jeszcze jeden dziadek, który w swojej dziadkowości rozłopatkował panów ekspertów nie pytaniem „Gdzie jest kokpit” –uświadamiając mnie, że mogło go nie być ma miejscu katastrofy. Ale ekspert powiedział, że kokpit leżał koło brzozy. 

Odetchnęłam z ulgą.

Ale dziadek uparł się i zadał TO pytanie: „Kto z Panów tam był?”.

Zapadła cisza, a ja zgłupiałam – przecież znaczną część konferencji słyszałam, że „my TAM byliśmy, my DOTYKALIŚMY wrak” więc powinnam zobaczyć las rąk w górze.

A cisza trwała.

Po chwili ktoś powiedział: ja byłem, potem nieśmiało lekko podniesiona ręka drugiego w mundurze. (kliknij w obrazek)

   

Co się stało?

Takie zachowanie przywołuje więcej pytań niż odpowiedzi. Czyżby nie wszyscy eksperci TAM byli? To na jakiej podstawie formułowali swoje wnioski? Może na podstawie tego co dostarczyli Rosjanie? Może na podstawie symulacji podobnie jak robili to naukowcy oponenci wersji oficjalnej?

Jak to się dzieje, że grupa ekspertów oprócz swojego monologu nie potrafi odpowiedzieć dziadkom, prawnikowi i malarce na zadane pytanie?

Jak to jest, że ekspert mówi: „Gdyby to był zamach nie mielibyśmy nic do roboty, a raport byłby tylko na pół strony karki papieru?”. Czyli – gdyby to był zamach sprawy by nie było?

Zainteresowanych dyskusją odsyłam na Salon24 





.
.

.