W sumie nie tęsknię za zimą, a w ostatnich latach widziałam ją raptem tylko przez kilka dni więc i bez żadnego smutku o niej wspominam. Jednak wczoraj rano i do nas doszły pomruki Królowej Śniegu.
Za oknem było biało, ale tak biało, że musiałam założyć okulary ponieważ targnął mną niepokój, że ślepia konsekwentnie odmawiają posłuszeństwa i obraz jest rozmazany. Jednak okazało się, że to tylko matka natura zafundowała nam watę otulającą swoim zimnem świat zewnętrzny.
Budził się powoli do życia skostniały od nocnego mrozu świat, a po nim długo później ja.
I po szybkim zrzuceniu resztek snu chwyciłam aparat fotograficzny i popędziłam z misją uwiecznienia cudów natury mojego obecnego mikro świata. I tak, po godzinnym szarżowaniu po ogrodzie, cmentarzu i lesie natrzaskałam kilkaset zdjęć, z których część doczekała się już publikacji w necie.
A tutaj zaprezentuję namiastkę ;)
Więcej w Galerii :)
Nawet nie jestem w stanie opisać smaku gorącej kawy gdy wróciłam zziębnięta do domu. Ale co zrobić.. sztuka wymaga poświęcenia :D
.