Etyka oświeconych dziennikarzy


W zasadzie nie polecam tekstów redaktora Lisa. W zasadzie od kilku miesięcy trzymam się z dala od publicystyki Lisa i lisopodobnych. Ale dzisiaj pan redaktor napisał tekst, który dał bardzo czytelny przekaz: wojna wojna i jeszcze raz wojna.

Co spowodowało ten paskudny manifest, dzięki któremu już wiemy (a nie tylko przypuszczamy) dlaczego ideologiczna krucjata oświeconych tak dewastuje życie publiczne? Czy powodem było tylko odejście Szymona Hołowni czy może walące się słupy poparcia dla Palikota tak irytują redaktora?

Lis tworząc natemat.pl obiecywał dyskusję mądrą i niezaciekłą, brak chamstwa i wysoki poziom kultury, szacunek dla komentujących i szacunek dla tego co komentują. Portal uświetniły znane nazwiska z prawej i lewej strony. Choć dziwne było pojawienie się wśród tych nazwisk posła Palikota – jego blog na Onecie był dowodem na brak kultury i powódź chamstwa.

Ale sporo osób dało się złapać na lep obiektywizmu. Ja także.

Pierwszy zorientował się, że coś jest nie tak Przemysław Wipler. Gdyby ktoś posądzał Wiplera o uleganie naciskom prawicy do rezygnacji ze współpracy z portalem natemat.pl, to szybko te wątpliwości rozwiał redaktor Machała pisząc dla Wiplera pożegnalny tekst. Coś w stylu: trzeba mieć odwagę by pisać u redaktora Lisa, miał Pan unikalną szansę umieszczać artykuły o złamanym skrzydle Tupolewa.. itd.

Stare powiedzenie mówi: odejdź i posłuchaj co o tobie mówią dawni współpracownicy.

Obecny spór między Lisem a Hołownią to spór o etykę w dziennikarstwie. Spór o to, co można a czego nigdy zrobić nie wolno w walce o prawdę. Spór wygrał Szymon Hołownia tym, że odszedł i tym w jaki sposób to zrobił.

A redaktor Lis?

Napisał tekst, w którym jasno bez żadnych ceregieli wyłuszczył sens swojego istnienia w mediach. Tym tekstem, moim zdaniem, właśnie się skończył. Kilkoma zdaniami zapewnił społeczeństwo, że będzie wojna a nie pojednanie, będzie walka a nie rozmowa, będzie szczucie ludzi na ludzi, a nie szukanie kompromisów i rozwiązań:

„Szczerze? To ja już wolę ajatollaha Terlikowskiego niż tych załganych pseudoliberalnych pseudodoktrynalnych, dwie piersi ssących liberalnych katolików. Z Terlikowskim dzieli mnie wszystko, nie jest on jednak przynajmniej kuriozalnym dwulicowcem, takim co poglądy ma wypośrodkowane, co pozwala mu pozować na arbitra elegantiarum. W czasach ostrych podziałów i ostrej walki bycie pomiędzy i pośrodku częściej niż znakiem racjonalizmu jest znakiem asekuranctwa i oportunizmu”

Nie raz już redaktor Lis udowadniał swoją publicystyką , że rewolta ideologiczna jest dla niego szansą. Ale dzisiaj bez ogródek nam to powiedział. Żebyśmy nie mieli złudzeń.

I co teraz?

Co zrobi ksiądz Sowa, który publikuje swoje teksty na portalu natemat.pl?

Jak zareaguje na to, że w ciągu paru minut trafił do worka pod nazwą "załgani pseudoliberalni katolicy ssący dwie piersi"?

Fajnie usłyszeć coś takiego czy może tylko wystarczy wytrzeć twarz?

Zobaczymy w najbliższych dniach ;)




.
.

.