Lojalka


Praktycznie cały tydzień przerabialiśmy temat Jarosława  Kaczyńskiego. Poszło o jego słowa, że nie czuł się najlepiej gdy SB wypuściła go po przesłuchaniu 13 grudnia. Każdy normalny człowiek wie dlaczego mógł się nie czuć komfortowo, ale okazało się, że znajomość manipulacji opinią publiczną nie jest znana niektórym dziennikarzom.
Więc rozpoczęła się kilkudniowa jazda w mediach. Na 13 grudnia prezes zapowiedział marsz „przeciw”, a ponieważ mamy demokrację więc mógł maszerować i wyrażać wraz z manifestantami niezadowolenie.

Temat powinien był umrzeć zaraz po rocznicy stanu wojennego. Ale trwał i trwał.. tak jakby trwać miał. Dzieła dobijania prezesa spróbował dokonać jakiś dawny opozycjonista, mało komu znany, który zasłynął nie tyle tym co powiedział, ale jak powiedział. Powiedział na swoim blogu coś o szajbie (media to kochają) i stał się bohaterem zapraszanym do dyskusji o prezesie.

Prawica próbowała ratować prezesa przed konsekwencjami jego własnych słów, ale dość anemicznie wypadało na tle wysypujących się jak z worka coraz bardziej obraźliwych przekazów medialnych. A lewica chwyciła wiatr w żagle, że może wyśmiać ludzi, których w tamtych czasach nieźle straszyła.

Tyle wstępu żebyście zrozumieli co chcę teraz powiedzieć.

Kij ma dwa końce. Więc gdy się jednym uderza – drugim dostaje się z podobną siłą.

Do tej pory w uwłaczaniu godności opozycjonistów prym wiodła prawica. I to prawica Kaczyńskiego. Pamiętam jakie zażenowanie wywołało nazwanie Kuronia, Michnika, Bartoszewskiego czy innych opozycjonistów, którzy dostali od komuny tak po życiorysie, że niejeden wolałby się zabić niż przez to przechodzić – zdrajcami. I to tylko dlatego, że kiedyś w swojej naiwności wstąpili do partii.

Widzę toczącą się od ponad dwudziestu lat wojnę z byłym prez. Wałęsą i nazywanie go Bolkiem czy też wspominki p/t sikanie do kropielnicy. Widzę, że wystarczy być tylko sympatykiem partii rządzącej by usłyszeć, że czyjaś działalność opozycyjna to wyssane z palca kłamstwa.

Bo wszyscy, którym tak lekko idzie osądzanie innych, na miejscu tamtych opozycjonistów od razu, jeszcze w pieluchach, rozpoczęliby walkę zbrojną z komuną albo dali się zabić niż podpisać cokolwiek.

Ostatnie wywiady z tymi, którzy kiedyś walczyli z komuną i tymi, którzy przestali po pierwszym spotkaniu z SB, powinny jednak sporo rozjaśnić w głowach osób, którym łatwo przychodzi osądzanie innych.

Metody „przekonywania” do współpracy były różne: dzieci, żona, bita żona, bite dzieci na oczach opornego. Szantaż, bezrobocie i żadna szansa znalezienia pracy na terenie PRL. Gdy to nie pomagało – czasami postawiony karnister benzyny na biurku licząc na wyobraźnię przesłuchiwanego. Czasami odrobina tej benzyny na jego ubraniu jeżeli nie miał wystarczająco dobrej wyobraźni..

Ludzie podpisywali rozumiejąc zagrożenie. Znając swoje możliwości psychiczne i zapas sił rezygnowali z dalszej działalności opozycyjnej. Ze strachu albo mając świadomość jakim stają się zagrożeniem dla swoich kolegów. Czasami podpisywali i robili dalej swoje, uprzedzając kolegów, że są na muszce. Czasami byli tak przerażeni, że nawet o tym nie mówili.

Ale byli tacy, którzy sami zgłaszali się do SB i obiecywali, że pomogą bo mają dość siły i sprytu by wgryźć się w struktury i wzbudzić zaufanie.

Ale to nie tych potępiacie. Na nich się powołujecie. Oni Wam służą do uwiarygodniania informacji o zdrajcach opozycji, zdrajcach narodu, zdrajcach Solidarności. To oni właśnie są dla was wyroczniami gdy macie kopnąć Niesiołowskiego, Tuska czy śp. Kuronia. 

Ludzie podobni do nich od tygodni plują na Waszego przywódcę. Widzicie, że jeżeli idzie masa pomówień i wyśmiewania to każda, nawet największa zasługa ginie w błocie szyderczego śmiechu. Liczyliście na to, że media opublikują informacje o tym, że Kaczyński jest współzałożycielem Komitetu Helsińskiego w Polsce?

Aż tak jesteście naiwni?

A co robiliście gdy szła Wasza fala śmiechu na innych? Pisaliście o zasługach wyśmiewanych?

Dzisiaj media powoli kończą temat Kaczyńskiego. Jeszcze tylko zarzucają strony wpisami z blogów na temat prezesa. Sam red. Żakowski powiedział, że to już nudne. Nie nieprzyzwoite, ale nudne.

Wyciągnijcie wnioski z tej lekcji. Bo z tej wojny między starą opozycją najwięcej uciechy ma SLD i komuchy. To oni rozlewali sobie szampana 13 grudnia, to ich człowiek powiedział, że prezes to „dupa wołowa, że nawet SB go olała”. 

Ale w końcu podobne bełty także Wy mówiliście na temat opozycjonistów Solidarności.



więcej ---> Salon24









.

.

.