Zażenowanie


Przyznam szczerze, że trochę zażenowana byłam dzisiejszym programem Gość Radia Zet. I nie tym co mówił zaproszony gość, ale zachowaniem redaktor prowadzącej, którą cenię od prawie trzydziestu lat.
Jednak dzisiaj pani redaktor wpadła w spiralę populizmu i histerii równą okładkom Faktu, Super Ekspresu czy może ostatniej weekendowej gazeta.pl.

Wiem, że sprawa zdjęć z udziałem agenta Tomka może bulwersować z powodu dwóch ujęć robionych przed akcjami. Pozostałe są prywatnymi fotami i nawet najwięksi przeciwnicy Tomasza muszą przyznać, że oprócz tego, że nogę trzymał na stole to nic sensacyjnego na jego imieninach nie miało miejsca. Czytający tego arta mają na pewno w swoich fotokatalogach smaczniejsze scenki z własnych imprez.

Jednakże nie zamierzam rozwodzić się nad byłym agentem. Bardziej zainteresowało mnie święte oburzenie pani redaktor podszyte tak banalną manipulacją słowną, że trudno mi uwierzyć, że robiła to z własnej i nieprzymuszonej woli.

Czym miało być stwierdzenie, że agent Tomek przesadza z eksponowaniem swojego ciała?

Czy była to sesja zdjęciowa dla Playboya, że tak sformułowane zostało zdanie?

Co miało znaczyć, że agent Tomek z jednej strony czyta Biblię na Jasnej Górze, a z drugiej pozuje PÓŁNAGI na zdjęciach?

Półnagi od pasa w górę czy w dół? 

Ci, którzy nie mają dostępu do zdjęć mogą mieć dylemat. 

A czytanie Biblii ma sugerować, że oto świętoszek że świątyni rozbiera się przed aparatem fotograficznym i puszcza w sieć swoje PÓŁNAGIE zdjęcia?

Dość niesmaczna prowokacja. Podobna do tej związanej z otrzęsinami na obozie integracyjnym, po której mimo protestów rodziców i uczniów, rozkręcone media pisały o tym jak to dzieci zlizywały śmietanę z kolan roznegliżowanego księdza.

Co by było gdyby jakaś gazeta opublikowała zdjęcie pani redaktor w stroju bikini i napisała, że oto znana publicystka biega PÓŁNAGA po plaży? 

Pewnie nic, ale pozostałby niesmak do gazety no i niezła używka dla co bardziej podkręconych internautów ;) 

Nie rozumiem także skąd te ciągłe zaskoczenia redaktor prowadzącej, że służby coś podrabiają, że służby kogoś udają, że śledzą, podsłuchują i zasrywają życie innym? Czyżby rasowy dziennikarz nie wiedział jak działają służby?
Zawsze to robiły, robią i będą robić. Schemat jest ten sam na całym świecie. No może w niewielu miejscach na świecie agenci wynoszą zdjęcia ze swoich imprez i opychają je mediom.
______

Służby komunistyczne miały na swoim celowniku obywateli, którzy nic nie zrobili złego komunie, ale można było ich zmuszać do robienia krzywdy innym obywatelom. Gdy nie byli skłonni do pomocy, służby wykorzystywały podrzędnych, miernych, ale wiernych członków PZPR do zasrywania życiorysu opornemu i robienia mu bałaganu w lokalnej społeczności. Ploty rozsiewane były systematycznie aż przykleiły się na stałe. Taki rozsiewacz plot nawet nie oczekiwał nagrody od swojej partii – robił to bezinteresownie tylko po to by zasrać komuś w życiorysie.

Widocznie tamta zaraza przeniosła się na dzisiejsze czasy. Widocznie do tego grona doszli dziennikarze, którzy poprzez mikrofon korzystają ze sprawdzonych metod zasrywania opinii innym.

Mogę się nie dziwić, że w falę nagonki włączają się politycy chcący wykosić konkurencję polityczną. Ale dziennikarze?

Lista błędów, które można zarzucić agentowi Tomkowi jest długa. Można mu zarzucić sporo mało profesjonalnych zachowań, sporo wpadek na imprezach w czasach gdy pełnił funkcje agenta. Jednakże ostatnia nagonka, z wykorzystaniem tak prymitywnych słów mających pomówić pomawianego, stawia dziennikarzy na równi z podrzędnymi, miernymi ale wiernymi członkami PZPR.









.

.

.