Bajki o OFE

Awantura o OFE nie jest tylko wojną o nasze pieniądze. Stała się niepotrzebnie wojną polityczną, w której nagle okazuje się, że zaangażowane są partie opozycyjne i.. media. Ponieważ rząd przenosi pieniądze przyszłych emerytów do ZUS, obywateli ogarnął strach, że swojego wieku starczego nie spędzą na Hawajach ani na plażach Kanaryjskich (tańszych) tylko wróci stara i sprawdzona “Niedziela na działce”.

W zasadzie nie ma znaczenia skąd Polak będzie brał emeryturę. Czy z ZUS czy z OFE. Z prostego powodu: z obu źródeł wypłaty będą żenująco niskie i z trudem starczą na przetrwanie. Już na początku wprowadzania reformy mówiono, że przyszła emerytura zamknie się gdzieś w granicach 30/40 procent obecnych zarobków obywatela. 

Nikt wtedy nie protestował.

Pieniądze najpierw długo nie trafiały do OFE, gdyż ZUS -jak państwo w państwie- musiał z czegoś budować swoje siedziby i z czegoś sobie płacić wysokie wynagrodzenia. Nie wiem jak jest teraz, ale 10 lat temu poznałam panią, która sprzątała w tej szacownej instytucji biura. Wysokość jej wynagrodzenia przyprawiła o ból głowy moją koleżankę nauczycielkę, która była po studiach z praktyką w zawodzie i imponującym stażem pracy. Mnie też, a ponieważ wtedy szukałam pracy zadeklarowałam chęć czyszczenia marmurowych posadzek w siedzibie ZUS. Pani znacząco się uśmiechnęła co znaczyło, że na bycie sprzątaczką trzeba sobie zasłużyć.

Podobnie jak na bycie szoferem prezesa w KGHM.

Gdy ZUS zdecydował się przelewać wreszcie pieniądze do OFE, dla odmiany ta -pierwsze wpłaty- wykorzystała na wypłacenie sobie wynagrodzeń i inwestycje w fundusz. I nie piszę o inwestycjach na giełdzie, ale o inwestycjach marketingowych.

Bo tak jest, że firmy ubezpieczeniowe żyją z pieniędzy ubezpieczonych. I im jako tako krzywda nigdy się nie stanie. Dowodem był kryzys finansowy, który pokazał, że szaraki zostają bez grosza a prezesi dostają premię ze środków, które rządy niektórych krajów wyłożyły na pokrycie strat finansowych banków i funduszy ubezpieczeniowych.

Oczywiście nie chcę byście pomyśleli, że jestem przeciwnikiem OFE. Absolutnie nie. Kto ma dość odwagi niech ryzykuje. Jest jeszcze trzeci filar, który NAPRAWDĘ da Wam tyle ile odłożycie i wtedy Hawaje i tańsze Kanary będą w zasięgu ręki.

Ale zapomnijcie, że OFE przyniesie wam luksusy. To nie jest dodatkowa kwota, którą wpłacacie na swoje konto, tylko kwota ubezpieczenia na starość, którą dzielicie między ZUS a OFE. Macie rozliczenia pod ręką i wiecie ile wpłacacie co miesiąc. Pomnóżcie to razy miesiące, lata, podzielcie przez przewidywaną średnią Waszego życia na emeryturze i macie jak na dłoni jak Wam się polepszy. I powiem Wam, że będzie to Wielkie G.. z tą różnica, że to G może nie przyjść ponieważ kasa nie będzie gwarantowana.

Bo to Wasze ryzyko gdzie inwestujecie.

Gdyby reformie ubezpieczeń towarzyszyła reforma ZUS może dzisiaj nie byłoby problemów skąd wziąć pieniądze na wypłaty świadczeń. Ale na pewno wiecie, że ZUS jest ciągle świętą krową -nietykalną, żyjącą jeszcze ze sprawdzonych wzorów komunistycznych, mimo tego, że od prawie 25lat (przynajmniej oficjalnie) komuny nie ma.

I pamiętajcie: w żadnym kraju emerytura nie poprawia jakości życia, ale je pogarsza.

Ale w Polsce niektórzy wierzą w reklamy a politycy i media chodzą na pasku lobbystów. I jeżeli rząd zdecyduje się na zmodyfikowanie swojej decyzji powinien zrobić rzecz najważniejszą: uzyskać na piśmie oświadczenie od każdego, który chce pozostać w OFE, że w wypadku gdy fundusz polegnie na rynku, nie wyciągnie proszącej łapy do państwa -po kasę.

Bo albo podejmujemy ryzyko jak dojrzali ludzie, albo zachowujemy się jak stare peerelowskie c..



.
.

.